Tureckie MSZ wezwało zastępcę ambasadora Szwajcarii w tym kraju. Władze Turcji wyraziły oburzenie w związku z demonstracją Kurdów, która odbyła się wczoraj w stolicy Szwajcarii. Tysiące Kurdów demonstrowało w centrum Berna przeciwko autorytarnej polityce prezydenta Recepa Erdogana. Wzywali do głosowania na "nie" w zaplanowanym na 16 kwietnia referendum, dotyczącym poszerzenia jego pełnomocnictw.

Organizatorem protestu była Partia Pracujących Kurdystanu. Szwajcaria jest jednym z nielicznych państw w Europie, w którym jej działalność jest legalna.

Podczas protestu wznoszono okrzyki wrogie wobec prezydenta Turcji, na jednym z plakatów w jego głowę wymierzony był pistolet. Tureckie władze zarzuciły szwajcarskim organom bezpieczeństwa, że "były bezczynne, w momencie kiedy wzywano do zabójstwa przywódcy innego państwa". Demonstranci wznosili również plakaty z wizerunkiem Abdullaha Ocalana, przebywającego w tureckim więzieniu lidera tego ugrupowania.

Kilka dni temu podobna demonstracja we Frankfurcie nad Menem zgromadziła 30 tysięcy uczestników. W odpowiedzi Recep Erdogan zarzucił kanclerz Niemiec Angeli Merkel wspieranie terroryzmu.

Po kilku latach zawieszenia broni, w połowie 2015 roku zbrojny konflikt Turcji i kurdyjskiej partyzantki rozgorzał na nowo. W sumie, od 1984 roku, pochłonął on 40 tysięcy ofiar.

emde/IAR