Nie tylko Polska, Czechy i Węgry są sceptycznie nastawione do przyjmowania uchodźców. Estończycy także uważają, że masowa migracja do Europy stanowi zagrożenie.

Estoński europoseł Indrek Tarand był gościem Polskiego Radia, gdzie mówił o kryzysie migracyjnym i błędnej jego zdaniem strategii Unii Europejskiej.

"Mamy do czynienia z samozadowoleniem w Brukseli. To, co my robimy jest na pewno dobre, a każdy kto zadaje pytania i podważa to samozadowolenie na pewno nie ma racji" - mówił, komentując postawę unijnych polityków.

Tarand komentował też kwestię przymusowej relokacji uchodźców, jaką chce narzucić wielu krajom Bruksela.

"Mamy jakieś przewidywania. Są ludzie, którzy mówią, że jeśli weźmiemy udział w planie Junckera, to skurczy się nasz naród. Przyjęliśmy do tej pory 500 osób. Jeśli jednak jakiejś rodzinie damy prawo azylu, z tego powodu, że na przykład ona nie lubi w swoim kraju listopada i dlatego chce zmienić miejsce zamieszkania, to jest coś nie tak" - mówił.

Jak dodawał, Estończycy w większości sprzeciwiają się przymusowej relokacji.

"Jest silne przekonanie, że masowa migracja to jest duże zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego i dlatego wiele osób w Estonii jest zdania, że jedyna dobra polityka w tej sprawie to jest polityka Budapesztu" - stwierdził.

jsl/Polskie Radio