Już mówię o co chodzi.

Otóż dwaj wymienieni panowie oświadczyli, że Unia Europejska pilnie zrewiduje stosunki z Egiptem i „podejmie stosowne kroki” jeżeli w tym kraju natychmiast nie ustaną wszelkie akty przemocy. Brawo dla bystrości umysłów i dyplomatycznego wyczucia, czapki z głów! Bractwo Muzułmańskie powinno wysłać kwiaty i, naginając nieco zasady islamu, skrzynkę najlepszej gorzały jaką uda się zdobyć. Przecież ewentualne sankcje (bo cóż innego może kryć się pod określeniem „stosowne kroki”?) dotkną rządzącej obecnie krajem faraonów armii, która usiłuje zaprowadzić porządek i powstrzymać islamskich fanatyków. Efekt działań unijnych durniów będzie taki, że islamiści podwoją swoje wysiłki i wzmogą terror, wojsko będzie na ich działania odpowiadać a w zadek dostaną niewinni ludzie, głównie Koptowie, którymi nikt się nie przejmuje. Jeszcze raz wielkie brawa dla panów von Rompuya i Barroso, szkoda, że urodzili się za późno bo bez wątpienia udałoby im się powstrzymać Hitlera i Stalina przed rozpętaniem piekła drugiej wojny światowej.

Z drugiej jednak strony wcale się postawie unijnych władyków nie dziwię – oni zwyczajnie trzęsą portkami przed islamskimi emigrantami, którzy zalali kraje starej UE i mogliby dość nieprzyjemnie zareagować na jakikolwiek gest poparcia dla egipskiej armii, która usiłuje nie dopuścić do przerobienia tego kraju na modłę talibską. Ten strach jest zresztą widoczny od dawna, to z niego wynika antyizraelska postawa Komisji Europejskiej, to on kazał milczeć w obliczu londyńskiej zbrodni dokonanej przez „dwóch mężczyzn o nieeuropejskich rysach”, to on wreszcie prowadzi do absurdalnych zakazów urządzania jasełek czy obchodzenia chrześcijańskich świąt w szkołach publicznych w wielu europejskich miastach. Włodarze starego kontynentu zwyczajnie się boją, nie mają – przepraszam za dosadność – jaj, by powstrzymać muzułmański motłoch, zatem ustępują mu na każdym polu i pozwalają na, niemalże, wszystko. Dlatego w Wielkiej Brytanii policja dokonuje aresztowań za antymuzułmańskie wpisy na twitterze, dlatego w krajach skandynawskich (głównie w Danii) patrzy się przez palce na ekscesy muzułmańskiej młodzieży atakującej rdzennych mieszkańców, dlatego pozwala się emigrantom żyć z socjalu na koszt własnych obywateli – by zapewnić sobie odrobinę świętego spokoju i w nadziei, że w ten sposób uda się ograniczyć ich zapędy. Kretynizm kompletny, bo kiedy muzułmanom (zwłaszcza czarnym) da się palec, to zażądają najpierw dłoni, potem całej ręki, a wreszcie nieograniczonej władzy i wprowadzenia w Europie szariatu jako jedynego obowiązującego systemu prawnego. I dlatego też panowie von Rompuy i Barroso gadają głupoty, które zamiast powstrzymać wojnę tylko wzmogą przemoc.

Przypomnę zatem, że za Bractwem Muzułmańskim stoją ci sami ludzie, którzy wysadzili w Afganistanie zabytkowe posągi Buddy wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO – przecież oni już zapowiadali wysadzenie w powietrze piramid i sfinksa! Jeżeli pozwoli im się przejąć w Egipcie władzę, którą – czysto teoretycznie – zdobyli w sposób zgodny z zasadami demokracji, to najpierw mając głęboko w poważaniu przerobią turystyczną mekkę na taliban a później zaatakują Izrael i doprowadzą do eskalacji przemocy na całym Bliskim Wschodzie. Czy rzeczywiście tego chcą władcy Europy? Może zatem warto by im uświadomić, że oni pierwsi staną się ofiarami nowego porządku i nikt, absolutnie nikt nie przyjdzie im z pomocą...

Alexander Degrejt