Bartosz Kownacki, poseł Prawa i Sprawiedliwość skomentował w dość mocny sposób podpalenie tęczy na Pl. Zbawiciela. Na swoim profilu facebookowym napisał: "Płonie pedalska tęcza na Placu Zbawiciela. Ciekawe ile jeszcze kasy wyda bufetowa na jej renowacje zanim zdecyduje się ją usunąć". Dziś w rozmowie z portalem Onet.pl uważa, że użyłby innego określenia na opisanie incydentu: - Z perspektywy czasu użyłbym innych (słów), bo one przyćmiły to, co było sensem mojej wypowiedzi, czyli fakt, że po raz kolejny marnowane są pieniądze publiczne. Tęcza stojąca w tym miejscu po prostu szpeci i wreszcie, co chyba najważniejsze, dotyka wrażliwości i uczuć religijnych dużej części społeczeństwa - to jest przecież Plac Zbawiciela. Przy czym moje słowa nie miały na celu obrażenie kogokolwiek, były dosadne, pejoratywne, miały negatywną konotację, ale nie poniżały niczyjej godności, nie były wulgarne". I dodał, że tęcza na Pl. Zbawiciela to promocja homoseksualizmu: -Dziwi mnie próba udawania, że czarne jest białe. Tęcza jest symbolem środowisk homoseksualnych od ponad 30 lat. Można żałować, że (nim - red.) została, ale takie są fakty. Podobnie i ta instalacja, niezależnie od intencji jej autorki, takim symbolem się stała. Można oczywiście udawać, że jest inaczej, ale ludzie i tak będą myśleli swoje.

Na pytanie o zniknięcie postów z profilu polityka na Facebooku, Kownacki odpowiada, że on ich nie usunął, zrobiła to administracja Facebooka: - To nie ja usunąłem wpisy, to administrator Facebooka. Parafrazując słowa rzecznika komunistycznego rządu, Jerzego Urbana - "wolność słowa w Polsce jest, nie każdy musi z niej korzystać na Facebooku".

sm/Onet.pl