Banknot o najwyższym w Polsce nominale to wprowadzony przez NBP w 2017 roku banknot o wartości 500 zł. Za kilka lat może się to jednak zmienić. Na styczniowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński mówił o możliwości wprowadzenia banknotu o nominale 1000 zł.

Prezes NBP wyjaśnił wówczas, że celem wprowadzenia banknotu o nominale 500 zł było ułatwienie zarządzania rezerwami składowanej gotówki. Jeszcze bardziej ma to ułatwić wprowadzenia banknotu o nominale 1000 zł.

- „Myślę, że następny prezes, mam nadzieję ja w następnej kadencji (obecna kończy się w czerwcu 2022 r., prezesem NBP można być najwyżej przez dwie sześcioletnie kadencje), ale każdy prezes, który przyjdzie, będzie wprowadzał banknot tysiączłotowy”

- stwierdził Glapiński.

Kto natomiast ma być po Janie Sobieskim kolejnym bohaterem „królewskiej serii”? Już 2017 roku sugerowano, aby nie był to jednak żaden z królów Polski, a Józef Piłsudski lub św. Jan Paweł II. Zwolennicy pierwszej opcji podkreślają, że był on wprawdzie niekoronowanym, ale rzeczywistym władcą odrodzonej II RP. Zwolennicy drugiej wskazują natomiast, że Jan Paweł II był duchowym przywódcą Polaków i symbolem zwycięstwa nad komunizmem.

Pojawia się też trzecia propozycja, aby banknot o nominale 1000 zł opatrzyć wizerunkiem królowej Jadwigi. Jadwiga Andegaweńska zapisała się w polskiej historii doniosłymi reformami. Byłaby to też odpowiedź na postulaty środowisk feministycznych, które protestują przeciwko temu, że na banknotach występują jedynie mężczyźni. Problem w tym, że dla skrajnie lewicowych środowisk królowa Jadwiga ma zasadniczą wadę. Kościół katolicki czci ją jako świętą. Jej proces beatyfikacyjny dokończył św. Jan Paweł II, który później również Jadwigę kanonizował. Świętość Jadwigi może okazać się dla feministek problemem tak dużym, że nie będzie ona wystarczająco „kobieca”, aby zdobić nowy banknot.

kak/nczas.com