Luiza Dołęgowska, FRONDA.PL: Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chce się podać do dymisji w związku z aferą tzw. ,,reprywatyzacyjną'', jak powinna dalej ta sprawa się toczyć?

Filip Frąckowiak, radny m. st. Warszawy, dyrektor Izby Pamięci Płk. Kuklińskiego: Prezydent Gronkiewicz-Waltz powinna wziąć odpowiedzialność polityczną, administracyjną i prawną za to, co się dzieje w Warszawie. Do audytu tych ,,nieprawidłowości'' decyzją zarządu PO zaproszono zewnętrzną firmę, i będą na to znowu wydawane pieniądze ,,miejskie'', czyli de facto pieniądze mieszkańców Warszawy.

Pojawiają się pytania – jaka to będzie firma, kto będzie ją wybierał, jak będzie wyglądał ten przetarg, czy tak samo jak ,,przetargi'' reprywatyzacyjne warszawskich kamienic i nieruchomości? Hanna Gronkiewicz-Waltz już straciła mandat do kierowania miastem, właściwie poza zarządem PO nikt chyba jej nie ufa. Idzie ,,w zaparte'', że wszystko jest w porządku choć widać gołym okiem, że nie jest, a przecież to są tysiące nieruchomości źle sprywatyzowanych i jest dostęp do dokumentów.

Fronda.pl: Prezydent Warszawy mówi, że przejście na własność jej rodziny kamienicy przy Noakowskiego 16 jej nie dotyczy, przecież musiała mieć wiedzę o fałszerstwie dokumentów w sprawie kamienicy, która ostatecznie trafiła do jej męża, i co z innymi nieruchomościami podobnie przejętymi w Warszawie?

Filip Frąckowiak: Jeżeli żyjemy państwie demokratycznym, w którym rządzą reguły prawa, to przejaw cywilizowanego Państwa powinien być taki, że osoba odpowiedzialna za wszystkie tak wielkie nieprawidłowości powinna oddać się do dyspozycji albo wyborców, albo premiera, który może zadecydować o wprowadzeniu komisarza. To jest na razie oczywiście nasze marzenie o takiej sytuacji, która pokazałaby, że na stanowisku jest człowiek uczciwy, człowiek honoru.

Wiadomo, dlaczego pani prezydent nie chce się podać do dymisji – bo na niej wisi resztka Platformy Obywatelskiej. Jeśli się przyzna, że jest winna, albo że się oddaje do dyspozycji, to wtedy PO ostatecznie się rozpadnie, co zresztą było widać podczas ostatniego głosowania na Radzie Warszawy.

FRONDA.PL: Czy prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz może mieć ,,trzymanie'' na polityków PO i czy w związku z tym jest ,,nie do ruszenia''?

Filip Frąckowiak: Spodziewam się, że może to być prawdopodobne. To jest skomplikowany układ bardzo wielu osób, w grę wchodziły ogromne pieniądze, miliardy złotych, więc te prowizje mogły iść do wielu osób i pytanie – jak wielu było beneficjentów tej złodziejskiej reprywatyzacji wśród polityków PO? Nie ma wątpliwości, że to nie był układ 10-15 osób, musiało to być bardziej skomplikowane i znacznie więcej osób musiało być w to zaangażowanych.

FRONDA.PL: Czy jest to sieć ,,naczyń połączonych''?

Filip Frąckowiak: Można tak powiedzieć, bo nic nie dzieje się decyzją jednego urzędnika, i nie dwóch ani trzech. Gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz wydawała decyzje, to musiała zdawać sobie sprawę, że jest to nieuczciwe, ryzykowne, więc zaangażowani w to ludzie pewnie otrzymywali jakąś gratyfikację za ponoszenie ryzyka nieuczciwej pracy. Dlaczego te sprywatyzowane kamienice zamieniano bardzo szybko na gotówkę: żeby można było wypłacać prowizje od tych wszystkich operacji i oni musieli mieć nieograniczony ani czasowo, ani prawnie dostęp do dokumentacji w Ratuszu, w Biurze Gospodarowania Nieruchomościami. Nie tylko w jednym biurze, bo ta dokumentacja była w różnych biurach, ale również i u konserwatora zabytków. W każdym z tych biur musiał być ktoś - i nie była to jedna osoba - kto był w stu procentach zaufany. A zaufany – bo najprawdopodobniej opłacony.

FRONDA.PL: Ludzie związani w różny sposób z Ratuszem i urzędami w Warszawie, którzy mieli interes w niedemaskowaniu tej afery – jak znaczna może to być grupa osób i czy jest zmowa milczenia w tej sprawie?

Filip Frąckowiak: Z jakiegoś powodu urzędnicy Ratusza nie głosowali w referendum warszawskim w 2013 roku, kiedy była głośno o tym,  że urzędnicy nie chcą, nie idą głosować, bo bali się, że jest szansa sprawdzić kto akurat nie był w pracy, gdzie głosował, kiedy wychodził itd.

FRONDA.PL: Czy była jakakolwiek transparentność, choćby pozorna w sprawie  reprywatyzacji?

Filip Frąckowiak: Nie było i nie ma żadnej transparentności, a na tym zależało opinii publicznej i Radzie Warszawy, ale oczywiście nie radnym PO. Prezydent Warszawy była proszona wiele razy i wzywana do przedstawienia sytuacji i nigdy tego nie zrobiła, dopóki sprawa nie nabrzmiała. Lekceważyła to, a my prosiliśmy o transparentność i o jej stanowisko w sprawie reprywatyacji przez wiele lat, ale bez skutku. To było jej pierwsze zadanie – stanąć przed radnymi i przed mieszkańcami Warszawy, którzy zawsze mogą przyjść na obrady - i przedstawić kwestie reprywatyzacji. Wtedy moglibyśmy mówić, że jest choć ,,jakaś'' forma transparentności. Dziś już kłamstw nie da się ,,zamieść pod dywan''.

FRONDA.PL: Trwają postępowania, CBA i prokuratura działają, a mieszkańcy czekają na szybkie rezultaty, kiedy mogą być znane pierwsze efekty tych postępowań?

Filip Frąckowiak: Wszelkie decyzje polityczne ze strony rządu powinny się opierać przynajmniej o część wyników pracy prokuratury, natomiast jeśli chodzi o działania Hanny Gronkiewicz-Waltz to jest skandalem, że decyzje o audycie w prywatnej firmie podejmuje na zarządzie Platformy, po czym wychodzi i komunikuje: ,,podjęliśmy razem decyzję'', a przecież ludzie z PO nie są do tego upoważnieni i predestynowani. Owszem, mogą być jakieś nieformalne konsultacje, bo są wzajemne zależności partyjne i tak jest w polityce, ale oni się przyznają do tego otwarcie i dla nich jest to normalne.

Dziękuję za rozmowę.