Czy w 76 lat po powstaniu w getcie warszawskim pamięć o żołnierzach getta może przynieść poprawę w trudnych relacjach polsko-żydowskich? Głos krwi patriotów Żydowskiego Związku Wojskowego jest wspólną historią obu narodów.

Polacy, obywatele! Żołnierze wolności!

Wśród huku armat, z których armia niemiecka wali do naszych domów, do mieszkań, do naszych matek, dzieci i żon, wśród terkotu karabinów maszynowych, które zdobywamy w walce na żandarmach i SS-manach, wśród dymu pożarów i kurzu krwi mordowanego getta w Warszawie, my więźniowie getta ślemy wam bratnie, serdeczne pozdrowienie. Wiemy, że w serdecznym bólu i łzach współczucia, że z podziwem i trwogą o wynik tej walki przyglądacie się wojnie, jaką od wielu dni toczymy z okrutnym okupantem. (…) Toczy się walka o naszą i waszą wolność. O wasz i nasz ludzki, społeczny, narodowy honor i godność. Niech żyje braterstwo broni i krwi Walczącej Polski! Niech żyje WOLNOŚĆ! Podpisane: Żydowska Organizacja Bojowa 23 kwietnia 1943 r.” – tak brzmiała odezwa walczącego getta do mieszkańców Warszawy.

Żydowsko-polski sztandar

19 kwietnia mija 75. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. Każde miasto ma swój głęboki skrypt, swoją duchowość, która go określa, swoisty genius loci, czyli coś, co sprawia, że dana przestrzeń jest jedyna w swoim rodzaju. Dla Warszawy tym skryptem jest cierpienie. Warszawa jest miastem cierpienia. Kiedy kibice Legii Warszawa śpiewają: „Moje miasto, a w nim...”, to nie mają na myśli miasta upstrzonego PRL-owskimi blokowiskami i 70-letnią starówką, lecz morze ruin tak plastycznie pokazane we wspaniałym filmie „Miasto 44”. Taka Warszawa zawładnęła sercami Polaków.

Ale Jerozolima też jest miastem cierpienia. Jerozolima, podobnie jak Warszawa, była wielokrotnie najeżdżana, gwałcona, obracana w popiół i okupowana. 19 kwietnia 1943 roku, w dniu wybuchu powstania w getcie warszawskim, oba te miasta zjednoczyły się w jedną rzekę cierpienia. Bohaterzy walczącego getta pokazali cytowaną wyżej odezwą, że są godnymi dziedzicami obu tych stolic. Chaim Lazar-Litai swoją książkę o tamtych wydarzeniach nazwał „Masada w Warszawie”. Tak, powstanie w getcie było inspirowane żydowskim zrywem przeciw okupacji Rzymian w 73 roku n.e. Polacy to czują i szanują. Nikt z polskiej strony tak teraz, jak i wtedy, mimo trudnych relacji polsko-żydowskich i nieporozumień, nie poważy się pohańbić powstania w getcie. Bronimy tego powstania i ogarnia nas duma, kiedy przypinamy sobie do piersi papierowe żonkile, symbol tamtego zrywu. Bo to powstanie było też nasze.

Dwie flagi

W dniu wybuchu powstania w getcie powstańcy z Żydowskiego Związku Wojskowego szkoleni i uzbrojeni przez AK wywiesili na Muranowie w swojej głównej kwaterze dwie flagi: biało-niebieską – żydowską, oraz biało-czerwoną – polską. „Sztandary i kolory narodowe są takim samym instrumentem walki jak szybkostrzelne działo, jak tysiąc takich dział” – powiedział Jurgen Stroop, kat getta, Kazimierzowi Moczarskiemu, który opisał to w lekturze „Rozmowy z katem”. „Główna żydowska grupa bojowa, w której uczestniczą również polscy bandyci, wycofała się pierwszego albo drugiego dnia do miejsca zwanego placem Muranowskim. Tam została wzmocniona przez znaczną liczbę polskich bandytów. (…) Na dachu betonowego budynku zatknęli oni flagę żydowską i polską, jako znak wojny przeciwko nam” – raportował do Krakowa Stroop, opisując wspólną walkę ŻZW i AK. Wywieszenie tych sztandarów wywołało furiacki atak Niemców i osobistą reakcję Himmlera…

Jakub Pacan

Tysol.pl