Bóg zachęca nas do natarczywej modlitwy nie dlatego, że nie wie, czego potrzebujemy, ani też dlatego, że nas nie słucha – mówił Ojciec Święty. – Wręcz przeciwnie, On słucha zawsze i wie o nas wszystko, z miłością. W naszym codziennym życiu, a zwłaszcza w trudnościach, w walce ze złem w nas samych i na zewnątrz nas, Pan nie jest daleko, ale jest przy nas. Walczymy, mając Go u boku, a naszą bronią jest właśnie modlitwa, która sprawia, że odczuwamy Jego bliską obecność, Jego miłosierdzie, a także Jego pomoc. Ale walka ze złem jest trudna i długa, wymaga cierpliwości i wytrzymałości – tak jak wtedy, gdy Mojżesz musiał trzymać ręce w górze, aby dać zwyciężyć swojemu ludowi (por. Wj 17,8- 13). Tak to jest: każdego dnia trzeba prowadzić walkę. A Bóg jest naszym sprzymierzeńcem, wiara w Niego jest naszą siłą, a modlitwa to wyraz tej wiary. Dlatego Jezus zapewnia nas o zwycięstwie, ale na koniec stawia pytanie: «Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?» (Łk 18,8). Jeśli zamrze wiara, jeśli ustanie modlitwa, to podążać będziemy w ciemności, zagubimy się na drodze życiowej”.

Ojciec Święty zachęcił zatem wiernych do uczenia się od przypowieściowej wdowy i tak wielu kobiet i matek walczących o swe rodziny, jak niestrudzenie się modlić. Taka modlitwa jest wyrazem wiary w Boga, który wzywa nas do codziennej walki u swego boku i zwyciężania zła dobrem.

TPT/Radiovaticana.va