Kluczowy wkład do tego by islam stał się we Francji religią państwową może przyczynić się satyryczne pismo "Charlie Hebdo", które kpi muzułmanów. Liga Prawnej Obrony Muzułmanów wytoczyła właśnie popularnemu pismu proces. Wyznawców Allaha znad Sekwany rozwścieczyła kolejna wycelowana w ich religię okładka magazynu. Widnieje na niej egipski fundamentalista, który zasłania się Koranem przed kulami policji. Niestety księga ich nie zatrzymuje, więc dołączony jest komentarz o treści "Koran to g..., nie zatrzymuje kul".

To nie pierwsza taka satyra w
"Charlie Hebdo" i nie pierwszy proces. Dotychczas redakcja wygrała już kilka procesów o bluźnierstwo. Tym razem muzułmanie chcą jednak wykorzystać pewien niuans francuskiego prawa konstytucyjnego. Co do zasady zakłada bowiem ono, iż jednym z fundamentów państwa jest oddzielenie go od kwestii religijnych. To reguła niezmienna od 1905 roku. Problem w tym, iż wówczas w granicach Francji nie znajdowały się Alzacja i Lotaryngia.

Kiedy w 1919 roku regiony wróciły pod władanie Paryża, zapewniono im tymczasem odrębność polegającą na tym, że rozdział państwa i religii ich nie dotyczy. Co więcej, chrześcijaństwo i judaizm mają tam rangę religii państwowej. Teraz sprytni muzułmańscy prawnicy nie tylko pozywają więc "Charlie Hebdo" przed francuskim sądem, ale skarżą się też do Strasburga, ponieważ w Alzacji i Lotaryngii są dyskryminowani.

Jeżeli Europejski Trybunał Praw Człowieka uzna, iż rzeczywiście muzułmanom należą się prawa podobne do tych, którymi cieszą się chrześcijanie i żydzi, Francja będzie wreszcie musiała przystać na to, iż jest w pewnym sensie jednym z państw muzułmańskich.

Ab/natemat.pl