Jeśli włączy się tego nacjonalistyczna prawica, mamy konflikt gotowy, choć narodowcy pewnie zrobili najszybciej porządek. Ich bierność może tłumaczyć jedynie fakt, że wolą być obserwatorami niż legitymizować działania socjalistycznego rządu.

 

Rewolucja Francuska 2

 

Na naszych oczach realizuje się scenariusz francuskiego konfliktu wewnętrznego, nakreślony choćby przez Jean’a Raspail’a czy Michaela Houllebeque’a. Z jednej strony stateczne, francuskie społeczeństwo, przyzwyczajone do życia ponad stan i niespotykanych nigdzie indziej przywilejów socjalnych, a z drugiej – biedota, imigranci, margines społeczny.

 

Od zamachów w Paryżu wojna z imigrantami trwa w najlepsze. W pewnym momencie Francja utraciła kontrolę nad częścią okupowanego Calais. Gdy obóz spacyfikowana sytuacja uspokoiła się, jednak w zeszłym tygodniu wybuchły ponownie zamieszki, gdy w walki z policją zaangażowało się 200 emigrantów. Rannych zostało 60 osób.

 

Regularne bitwy rozgrywają się pod Paryżem. Niektóre dzielnice regularnie stają się areną walk gangów z policją. Niepokoje mają generalnie podłoże ekonomiczne, ale także rasowe czy stają się przejawem zwykłej frustracji ze strony bezrobotnych, drobnych kryminalistów i włóczęgów.

 

Najnowsza fala przemocy związana jest z reformą rynku pracy. Lewicowy rząd Manuela Vallsa, popierany przez prezydenta Hollanda, zapowiedział reform rynku pracy, znosząc między innymi dogmat od 7 godzinnym dniu pracy dla Francuzów. Wiadomo – pracować dłużej nikt nie chce, więc komunistyczne związki zawodowe, widząc, że rząd i tak już jest osłabiony walką z przestępczości oraz imigrantami, postanowiły wykorzystać sytuację.

 

Imigranci i lewica walczą z rządem

 

Przemoc związkowców jest skierowana przeciw sektorowi energetycznemu. Blokowane są rafinerie i elektrownie atomowe. W kraju zaczyna brakować benzyny. Jeśli do strajku generalnego dołączą transportowcy Francję czeka paraliż, a stan wyjątkowy zapisany dotąd na papierze, może stać się faktycznie ostatnią deską ratunku. Do wejścia czeka wojsko, które będzie musiało przywrócić jakoś podstawowe funkcjonowanie państwa.

 

Do regularnych zamieszek dochodzi nie tyko w Paryżu, ale także w Renes czy Nantes. Policja obrzucana jest kamieniami i butelkami z benzyną. Obrażenia odniosło już kilkuset żandarmów i policjantów. W sieci można znaleźć mrożące krew w żyłach relacje, jak demonstranci palą samochody z policją w środku i znęcają się nad publicznym mieniem. Wszystko przy poparciu ulicy.

 

Jednak media głównego nurtu ignorują ten temat, aby nie wzbudzać paniki. Niedługo we Francji rozpocznie się Euro 2016. Miliony kibiców zjadą się do tego kraju. Jeśli wybuchnie rewolta lub powtórzą się zamachy terrorystyczne, sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Jeszcze chyba nigdy w nowożytnej historii Francuzi nie zwrócili się tak radykalnie przeciw własnemu państwu. Historia uczy zaś, że obywatele potrafią w krwawy sposób rozliczyć się z niechcianą władzą.

 

Tomasz Teluk