Mieszkańcy francuskich miasteczek protestują przeciwko umieszczaniu imigrantów w ich miejscowościach po tym jak zapadła decyzja o likwidacji obozu – slumsu w Calais.

W ubiegłym tygodniu w Pierrefeu w Prowansji odbyły się pod okiem żandarmerii konkurencyjne wiece. Mer miasta stanął na czele kilkuset osób sprzeciwiających się propozycji rządu o ulokowaniu kilkudziesięciu migrantów w opuszczonej części szpitala psychiatrycznego, do czasu rozpatrzenia ich wniosków o azyl. Lewicowcy z kolei przygotowali wiec zapraszający przybyszów, jednak mniej liczny. W dodatku lewicowy wiec został zagłuszony przez trzecie, antyimigranckie zgromadzenie aktywistów Frontu Narodowego.

Dla Frontu Narodowego plan relokacji uchodźców z Calais to sprawa wagi państwowej i zarazem punkt centralny kampanii prezydenckiej jego liderki, Marine Le Pen.

Prezydent Francois Hollande zapowiedział zamknięcie obozu w Calais jeszcze przed rozpoczęciem zimy i rozlokowanie 9000 uchodźców do 164 miast w różnych częściach kraju, na czas rozpatrywania ich wniosków. Władze już zaczęły organizować transport małych grup uchodźców, ale jest to dopiero wstęp do szeroko zakrojonej operacji planowanej na najbliższe tygodnie.

Niechętni migrantom mieszkańcy Pierrefeu obawiają się, że przybysze stworzą zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Boją się także, że może dojść do spięć pomiędzy uchodźcami i pacjentami szpitala psychiatrycznego. Rząd rozważa wysłanie około sześćdziesięciu migrantów do liczącego sześć tysięcy mieszkańcow miasteczka, na czas do pięciu miesięcy.
“Mimo, że rozumiemy decyzję o likwidacji obozu w Calais, to nasze małe miasta nie są rozwiązaniem problemu. Jesteśmy zbyt mali, żeby gościć tak wiele osób” – stwierdził mer Patrick Martinelli.

Uczestnicy marszu Frontu Narodowego szli okryci flagami Francji. Niektórzy wznosili okrzyk „Francja dla Francuzów!” i mówili, że boją się terrorystów potencjalnie kryjących się wśród imigrantów. David Rachline, senator z ramienia tej partii, przyjechał do Pierrefeu, żeby wesprzeć kandydaturę Le Pen. “Francuzi będą musieli wybrać, czy chcą czy nie kontynuacji obecnej, szalonej, polityki imigracyjnej” – powiedział.

Miejscowi zwolennicy przyjmowania imigrantów wzywali do solidarności. “Wstyd mi, że uciskamy najbiedniejszych. Ci ludzie, którzy przybywają do nas zza granicy i umierają na morzach, potrzebują nas. Mamy tutaj wszystko, jesteśmy bogatym krajem, mamy bogate miasteczka” – mówił jeden z mieszkańców Pirrefeu.

Politycy Frontu Narodowego protestowali też w Forges-les-Bains, na południe od Paryża. Około 200 osób przeszło przez miasteczko w sprzeciwie wobec decyzji o umieszczeniu w opuszczonym budynku 40 imigrantów z Afganistanu. Mieszkańcy Forges-les-Bains ogólnie twierdzą, że nie czują wrogości wobec migrantów, ale po prostu nie chcą ich w swoich małych miejscowościach. Na jednym z plakatów napisano: „Nie przeciwko migrantom, ale przeciwko władzom” oraz „Plan narzucony z góry = wzbierający gniew”.

Oprac. TiCa na podst. http://www.france24.com/en

kat dod WIADOMOSC
kat rap. KRYZYS IMIGRACYJNY

TEKST POCHODZI Z PORTALU EUROISLAM.PL