Symbolem coraz częstszych ataków na polskich żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy ofiarnie bronią polskiej granicy, stał się Władysław Frasyniuk. Idol totalnej opozycji nazwał pod koniec sierpnia żołnierzy „watahą psów” i „śmieciami”. Teraz w jego ślady idzie poseł Krzysztof Mieszkowski. Polityk KO zaatakował funkcjonariuszy występując w Sejmie.

Mieszkowski zabrał głos w czasie debaty nad projektem uchwały w sprawie zmiany Regulaminu Sejmu, dotyczącej głosowania nad wprowadzeniem bądź przedłużeniem stanu wyjątkowego.

- „Dehumanizacja cierpienia, z która mamy dzisiaj do czynienia na granicy polsko-białoruskiej, jest zatrważająca. To wyznaniowe państwo, to katolickie państwo tak konsekwentnie niszczy i pozwala umierać ludziom na granicy polsko-białoruskiej”

- mówił parlamentarzysta.

- „Nie wystarczy założyć mundur Straży Granicznej, policjanta, czy wojska polskiego, trzeba wiedzieć jakiej sprawie się służy. Mundur nie zwalnia z myślenia, z odpowiedzialności i człowieczeństwa”

- dodał polityk Koalicji Obywatelskiej.

Warto raz jeszcze przypomnieć w tym kontekście wczorajszy wpis Piotra Gursztyna, który przestrzegał przed dramatycznymi konsekwencjami tego typu wypowiedzi.

- „Im więcej będzie w Polsce nazywania Straży Granicznej i wojska mordercami, tym więcej imigrantów umrze na granicy. Dla Białorusi i Rosji ataki na Straż Graniczną i Wojsko Polskie są dowodem, że Polska to słaby punkt, który zaraz pęknie, gdy będzie kilka trupów więcej. Ci, którzy atakują SG są współwinni tych śmierci”

- podkreślił dziennikarz.

kak/niezależna.pl