"Dziś z Władysławem Frasyniukiem w kolejnej sprawie przed sądem - walczymy w kolejnej ze spraw - w której policja obwinia go, tym razem o rzekome wprowadzenie w błąd funkcjonariusza co do swego imienia i nazwiska"- napisał na Facebooku mecenas Piotr Schramm, który reprezentuje Władysława Frasyniuka w sprawie sądowej. 

Frasyniuk przed warszawskim sądem odpowiada za to, że usiłował wprowadzić w błąd policjanta. Opozycjonista czasów PRL, dziś- sympatyk opozycji totalnej przedstawił się funkcjonariuszowi jako... Jan Józef Grzyb.

Chodzi o zajście, które miało miejsce w czerwcu ubiegłego roku, podczas jednej z miesięcznic smoleńskich. Frasyniuk usiłował zakłócić obchody, wraz z innymi działaczami organizacji Obywatele RP. 

"Funkcjonariusz dokładnie wiedział, że legitymuje Władysława Frasyniuka - przekonuje mecenas Schramm. Tłumaczy, że policjant zapytał go o imię i nazwisko, więc Frasyniuk odpowiedział, że nazywa się Jan Józef Grzyb. Na co policjant miał stwierdzić: "Nie, nie - jak Pan się nazywa Panie Frasyniuk...". - Wiedział więc, z kim rozmawia, tylko od rozmówcy chciał to usłyszeć"-relacjonuje Schramm. Adwokat przypomina, że jego klient już raz stał przed sądem w związku z wydarzeniami z 10 czerwca 2017 r. Wcześniej działaczowi opozycji czasów PRL zarzucano naruszanie przepisów prawa o zgromadzeniach. 

"Rozpatrujący sprawę sędzia Łukasz Biliński uznał jednak, że zarzuty policji są bezzasadne i do odrębnego postępowania wyłączył sprawę przedstawieniem się jako Jan Józef Grzyb. - Policja już wtedy nie dostarczyła żadnych dokumentów, które miałyby potwierdzać ich tezę. Teraz sąd zastanawia się, czy umorzyć sprawę, czy nadać jej bieg. My będziemy wnosić o umorzenie postępowania"- stwierdził prawnik w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", wyrażając ubolewanie, że Frasyniuk musi "co chwilę" stawiać się w sądzie. Mecenas Piotr Schramm posuwa się nawet do porównywania obecnej Polski do Polski z czasów PRL, ponieważ wtedy komunistyczne władze próbowały złamać Frasyniuka, dziś to samo czyni "kasta PiS". 

"Kto by tam dziś po stronie kasty PiS przejmował się polskim prawem. Frasyniuk ma być winny i tyle"- ocenił adwokat. Cóż, a może chodzi po prostu o to, że nawet legenda "Solidarności" nie jest "świętą krową" i skoro przed laty bronił wolności i twierdzi, że robi to nadal, nie powinien odbierać innym ich wolności- w tym przypadku osobom, które uczestniczą w miesięcznicach smoleńskich.

 

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl