„Jednym ze znaków rozpoznawczych wschodzącej potęgi jest to, że schodzące potęgi wytaczają przeciwko niej najcięższe działa” - powiedział w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” George Friedman, amerykański politolog i były dyrektor agencji Stratfor.

Polska jest ważnym graczem w Europie, liderem bloku państw sprzeciwiających się potocznemu rozumieniu UE” - podkreśla politolog.

Gdy dziennikarka pyta Friedmana o to, jak Polska może być za 30 lat najpotężniejszym państwem w Europie Środkowo-Wschodniej (jak prognozował Friedman) skoro jest w tej chwili bardzo mocno atakowana przez Brukselę, ten odpowiada jej:

Atakowaliby was, gdybyście byli słabi?”.

Dalej podkreśla:

Znaleźliście się na celowniku Unii Europejskiej, która chce zachować kontrolę nad polityką wewnętrzną państw członkowskich”.

Tłumaczy też, dlaczego to Polska, a nie Węgry, znalazła się na celowniku. Powodem jest to – ocenia Friedman – że Polska jest ważna. To dlatego, jak podkreśla amerykański politolog, Wielka Brytania zawarła z naszym krajem symbolicznie traktat obronny.

Dalej zaznaczył też:

Nacjonalizm w Europie będzie rósł dalej w siłę, coraz częściej będziemy słyszeli: chcę się troszczyć o własny naród, a nie o Europę”.

Podkreśla, że w Europie będzie coraz więcej partii nacjonalistycznych, włącznie z Niemcami, gdzie partia tego typu jest trzecią siłą polityczną w kraju. Zauważa również, że w Europie widocznie są dwa równoległe procesy. Jednym z nich jest jej fragmentacja, również wewnętrzna, niektórych krajów członkowskich, a drugim:

[…] Wyzwanie rzucone centrystycznym europejskim partiom. Reakcja Brukseli na te procesy, na Brexit, na Polskę, w postaci panów Timmermansa i Junckera, jest wysoce emocjonalna i wynika z poczucia osaczenia. Co oczywiście jest uzasadnione, bo tak jest”.

Friedman przypomina też, że polski rząd robi to, co obiecał Polakom w wyborach. Eurokraci z kolei chcą jednej europejskiej tożsamości i nie rozumieją Polaków. Zauważył, że im bardziej wzmagają się naciski na Polskę, tym bardziej przypominamy sobie o historii o utracie suwerenności.

Gdy Niemcy pouczają Polaków na temat liberalnej demokracji, jest to w tak złym guście, że brak mi słów”

- mówi Friedman i zaznacza, że Niemcy są ostatnim krajem, który powinien uczyć o prawach człowieka.

dam/''Sieci'',PAP