To kolejny spektakularny sukces rodzimego wymiaru (nie)sprawiedliwości. Policja kierowana (zomowską) czujnością ujęła „groźnego bandytę”. Okazał się nim nie kto inny jak Marek Waniewski, człowiek-orkiestra, postać znana i lubiana w środowiskach konserwatywnych. Czym naraził się skazany, że trafi za kratki? Popełnił dwukołową zbrodnię mobilną – skracał sobie drogę do pracy, jadąc na rowerze w tunelu pod gliwickim dworcem PKP.

Głupota sędziego

Jest się z czego cieszyć. 24 godziny w więzieniu to przecież lepiej niż krzesło elektryczne. Marek Waniewski był zaskoczony, że na Mikołaja dostał wyrok i wezwanie do stawienia się w gliwickim areszcie. Uzasadnienie wyroku istne – kuriozum. Sędzia argumentuje, że skazany nie uiścił trzydziestozłotowego mandatu. Angażowanie komornika w egzekucję tak niskiej kwoty mija się z celem, tak samo jak praca na cele społeczne – czytamy w uzasadnieniu. Znacznie łatwiej wsadzić delikwenta za kratki.

Bohater całego zamieszania jest zaskoczony. – To było dwa lata temu, o całym zdarzeniu całkiem zapomniałem. Jechałem zupełnie pustym tunelem, nagle wyskoczyła pani policjant i wlepiła mi mandat – relacjonuje Waniewski. – Nie dostałem wezwania na rozprawę. Pójdę do więzienia w przyjemnością. To przecież skandal – dodaje.

Prawy człowiek za kratami

Waniewskiego znają chyba wszyscy frondowicze w całej Polsce. Jako gliwicki klub Frondy.pl od kilku lat wspólnie z Instytutem Globalizacji organizował wiele konserwatywnych inicjatyw np. wykłady z cyklu Akademia Rodziny, Akademia Liderów Opinii czy ostatnio – kurs anty-gender. Od wielu lat zaangażowany w obronę życia poczętego, organizował pikiety, Marsze dla Życia i Rodziny i wiele innych akcji.

Gorliwie zaangażowany w duszpasterstwo świeckich i życie wspólnotowe. Jest jednym z inicjatorów mszy trydenckiej w ormiańsko-katolickim Kościele pw. św. Trójcy. Znają go biskupi, księża profesorowie, którym organizuje wykłady czy promocje książek.

Od kilku lat pojawia się także w polityce. Najpierw jako przewodniczący rady osiedlowej, a od listopada radny z ramienia Prawicy Rzeczpospolitej Marka Jurka. Marek Waniewski będzie więc prawdopodobnie pierwszym radnym, który będzie znany nie z tego, że okrada podatników, ale idzie dobrowolnie za kratki, dzięki głupocie sędziego i policji.

Potrzebne świadectwo

Mimo ogromnych trudności miał zawsze serce do tytanicznej pracy. Od lat walczył z nowotworem. Przyjmował chorobę jako dar od Boga, godząc się z ofiarą i cierpieniem. Latem tego roku był w stanie krytycznym po przerzutach i ciężkiej chemioterapii. Gdy odwiedziłem go po raz ostatni w szpitalu miałem łzy w oczach, bo nie byłem pewny czy jeszcze się zobaczymy na tym świecie.

Tydzień potem pisał na facebooku: „W poniedziałek się wyjaśniło. Miałem zajętą całą wątrobę wskutek przerzutów z jelita grubego i chłoniaka w całym ciele. Dwa niezależna raki, których nie da się leczyć równocześnie. Lekarze postanowili skupić się na chłoniaku, który był skrajnie niebezpieczny i zjadliwy. Otrzymałem 3 cykle chemii, która okazała się dla mnie mordercza i 4 mógłbym nie przeżyć (powinno być 8 - 9 cykli). Niszczyło to krew i spędziłem nadprogramowe 2 tygodnie w szpitalu po utracie przytomności (niska hemoglobina i płytki) oraz infekcji (brak odporności) Poza tym zacząłem tracić słuch (efekt uboczny) Wczoraj konsultowałem wyniki badania PET. Moja Pani doktor stwierdziła ze zdziwieniem, że chłoniak znikł całkowicie, wątroba też jest czysta oprócz jednego ogniska, które zmalało o połowę i które zniszczą naświetlaniem (aż się prosi). Nie jest to wytłumaczalne. To cud! Chwała Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu!!! Trzeba też dziękować słudze Bożemu Stefanowi Wyszyńskiemu, Matce Bożej Łysieckiej i Św. Janowi Pawłowi II, których prosiłem o wstawiennictwo. Dziękuję też wam wszystkim, którzy modliliście się za mnie!”.

Dziś zamiast przygotowywać się do Świąt Bożego Narodzenia Marek Waniewski idzie do więzienia. Widocznie władze nie wiedzą co robią. Niewykluczone, że dzięki jego świadectwu za murami nawróci się wielu ludzi.

Tomasz Teluk