Czy ataki nożowników i innych terrorystów takie jak ten, który miał dziś miejsce w okolicach Monachium, staną się chlebem codziennym dla mieszkańców Niemiec i Francji? I w jaką stronę zmierza tocząca się w Europie wojna kulturowa? Rozmawiamy na ten temat z dziennikarzem i publicystą Witoldem Gadowskim.

 

Jak Pan odebrał informację o dzisiejszym ataku nożownika w Monachium, który ze słowami „Allah Akbar” na ustach zaatakował kilka osób?

Moja pierwsza refleksja jest taka, że w niemieckich mediach panuje na ten temat cenzura, co jest bardzo dziwne. Nie tylko nie podaje się informacji o tym, kto to był i co krzyczał, ale w ogóle możemy przeczytać, że nie wiadomo, kto to był, czy cokolwiek wykrzykiwał i jakie były jego pobudki. Ten brak informacji jest niebezpieczny, ale z drugiej strony cóż, Europa zjadła bombę, która wybuchnie teraz w jej trzewiach. Islam od czasów kalifatu w Kordobie nie pasuje do Europy, Europa od wieków musiała toczyć wojny z islamem, żeby przetrwać i to się nie zmieniło i trwa dalej. Nasz kontynent albo oprze się na wartościach chrześcijańskich, czyli jedynych jakie istnieją na naszym terenie, albo będzie się musiał poddać islamowi. Pośrednich rozwiązań nie ma.

Możemy się spodziewać, że takie wydarzenia jak to dzisiejsze, będą coraz częstsze i coraz bardziej regularne w krajach takich jak Niemcy, czy Francja?

Niestety tak. Tego typu zdarzenia będą się mnożyć tam, gdzie przebywają imigranci. To jest proste równanie, jak dwa plus dwa. Jeżeli sprowadzamy na nasze terytorium ludzi, którzy nie szanują naszych wartości, a wręcz przeciwnie, uważają je za wrogie, to jaki może być wynik takiego eksperymentu? Tylko jeden. To jest prosta matematyka społeczna.

W kontekście takich zdarzeń jak atak nożownika w Monachium pomysły Komisji Europejskiej, by karać kraje UE za nieprzyjmowanie uchodźców zakrawają na absurd…

To jest absurdalne i chore. Takie działania stają się elementem wojny, którą wydano wartościom. Jeżeli ktoś zna się na teorii wojny, wie, że pierwszym posunięciem każdej wojny jest atak od wewnątrz, jest zatrucie moralności i wprowadzenie pomieszania pojęć. To się właśnie dzieje. Jesteśmy zaatakowani od wewnątrz wirusem antychrześcijańskości. Efekty tego są właśnie takie, mamy do czynienia z odebraniem zdolności myślenia, kalkulacji i logiki elitom politycznym Europy Zachodniej. Takie elity nie przetrwają, one mają w sobie gen samobójczy.

Co nas czeka dalej? Bo jak na razie nic nie zapowiada, aby owe elity miały zmienić swoją strategię i sposób myślenia.  Czy Europa zmierza w kierunku przepaści i nie ma od tego odwrotu?

Myślę, że niebawem będziemy mieli do czynienia z sytuacją, której byśmy się nie spodziewali. Może bowiem nastąpić migracja z Europy Zachodniej do Polski i do krajów, które jeszcze opierają się islamowi i nie mają w sobie tej islamskiej bomby. Tak będzie. Polska jest w tej chwili krajem, w którym najpełniej przechowały się europejskie wartości, to znaczy te prawdziwe, wynikające z fundamentu chrześcijańskiego, nie te „europejskie” lewicowo-liberalne. To jest wielka szansa dla Polski, ale też wyzwanie. Jesteśmy w bardzo ciekawym momencie historii.

Rzeczywiście myśli Pan, że biali ludzie z zachodu zaczną uciekać do naszego kraju?

Będą uciekać tam, gdzie jest bezpiecznie. Nie chodzi tu o białych ludzi w kontekście koloru skóry, ale o ludzi wyznających pewien system wartości, pewien styl życia, który dotychczas był nazywany europejskim, opierając się oczywiście na tradycyjnym znaczeniu europejskości. Wszyscy, którym te wartości są drogie, będą szukać bezpiecznego domu i bezpiecznej ziemi. My jesteśmy tą bezpieczną ziemią i dlatego powinniśmy być przygotowani na to, żeby ich przyjmować. Żebyśmy mogli z powrotem dzielić się naszymi wartościami z Europą, żeby od Polski, która stała się depozytem prawdziwych wartości europejskich znowu zaczęły one odrastać.

Tymczasem u nas opozycja trzęsie się ze strachu przed tym, że PiS rzekomo chce nas wypisać z Unii Europejskiej. Ci państwo patrzą chyba nie w tym kierunku, w którym trzeba?

To jest czysta demagogia doraźnej obrony wpływów, która nie ma nic wspólnego z wojną kulturową, której jesteśmy świadkami. Ci ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie nas dotyka.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW