"O tym co i za czyje pieniądze robi w Polsce Fundacja Otwarty Dialog, o trosce Bono o polską demokrację, o dwóch wetach prezydenta i czy Andrzej Duda mógłby założyć własną partię."- tak Witold Gadowski podsumowuje najnowszy "Komentarz Tygodnia".

Na początku dziennikarz wykpił polityków Platformy Obywatelskiej, którzy postanowili wyjechać nad morze. Bynajmniej nie po to, aby wypoczywać, ale żeby prowadzić agitację polityczną...

"Już widzę te plaże, które pustoszeją w mgnieniu oka, bo kto żyw bierze nogi za pas, widząc urodziwą buzię pana Borysa Budki i krótkie spodenki, w których on chyba najlepiej się czuje. Zresztą, wydaje mi się, że w ogóle państwo poselstwo Platformy Obywatelskiej znaleźli wreszcie dla siebie naturalną scenerię: krótkie spodenki, krótkie majteczki, plaża i zimna woda dla otrzeźwienia umysłu"- mówi Gadowski. 

Publicysta mówi również o 73. rocznicy Powstania Warszawskiego. Zdaniem dziennikarza, bez Powstania nie byłoby wolnej Polski. 

"Czasem gesty symboliczne, wielkie ofiary, są potrzebne do tego, żeby naród trwał. Naród, który nie jest zdolny do ofiary, niknie i ginie. […] Są momenty w historii każdego narodu, kiedy trzeba stanąć z bronią w ręku. Mówienie o tym, że wygodne życie, że życie sybarytów gwarantuje trwanie narodu, jest kłamstwem"- ocenił Gadowski. Podkreślił również, jak bardzo uroczystości rocznicowe zderzają dwa różne obrazy Polski- tej z 1944 roku i tej współczesnej. 

"(...)tamta, skrwawiona na barykadach, umierająca za wolność, za to, żeby godnie stać, a nie klęczeć, i ta – rozkradająca to mienie, które zostało po tych ludziach, rozkradająca bezczelnie te metry i hektary ziemi, w którą wsiąkło tyle polskiej krwi. Bezczelnie, pod wodzą obecnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz […]. Jak te dwa obrazy wyglądają?"- podkreśla publicysta. 

"Polska 2017 roku, wstrząsana aferą reprywatyzacyjną w Warszawie, pokazująca, jak hieny cmentarne grabiły mienie po tym, co zostało po Powstaniu Warszawskim i Polska 1944 roku, Polska walcząca"- mówi. Witold Gadowski komentuje również sprawę Fundacji Otwarty Dialog. 

"Chcą nas uczyć tu, nad Wisłą, demokracji i wolności słowa za pomocą Majdanu. Majdaniarze się znaleźli tutaj, w Warszawie, i Majdaniarze będą nas uczyć demokracji za pieniądze oligarchów, takich jak Mukhtar Ablyazov, który kiedyś z zapaśnikiem Nazarbajewem, dyktatorem Kazachstanu, był w zgodzie, a potem się pokłócił i Nazarbajew po prostu go przegonił."- podkreśla dziennikarz. Jak dodaje, Kozłowska, wiceprezes Fundacji, a prywatnie żona Bartosza Kramka, który przygotował "przepis na Majdan w Warszawie", broniła Ablyazowa, ponieważ "w ogóle ma predylekcje do obrony oligarchów, którzy popadli w niełaskę".

"Takie standardy wschodnie, wschodniej demokracji, wschodniej wolności słowa, chcą nam tutaj przetransponować nad Wisłę"- konstatuje Gadowski. W dalszej części wideofelietonu publicysta odnosi się do słów Bono z U2, który na jednym z koncertów wyraził troskę o polską demokrację. 

"Nie przeszkadzało panu, panie Bono, nosić czapki z pięcioramienną czerwoną gwiazdą. Nie przeszkadzało panu obściskiwać się z Władimirem Putinem. Nie przeszkadzało panu robić sobie „słit focie” z Erdoganem, dyktatorem Turcji. Tam kwitnie wolność. Dziwne inspiracje ze wschodu płyną cały czas, inspiracje, które chcą nas uczyć wolności i demokracji. To panu nie przeszkadzało, a przeszkadza panu łamanie wolności w Polsce? Co pan, panie Bono, wie o Polsce?"- pytał Gadowski. Na koniec dziennikarz skomentował sprawę reformy sądownictwa, zwłaszcza w kontekście podwójnego weta prezydenta. Zdaniem Gadowskiego, tego rodzaju działanie prezydenta jedynie zabiera nam cenny czas, "zaś spotkania prezydenta z I prezes SN oraz z człowiekiem powiązanym z George’m Sorosem każą poddać w wątpliwość, czy rozwiązania zawarte w projekcie ustaw autorstwa Andrzeja Dudy będą tożsame z oczekiwaniami społecznymi"- zastanawia się publicysta. Jak dodaje, wierzy w dobre intencje głowy państwa i w to, że przygotowywane przez niego reformy również będą dobre, tyle że przez te 2 czy 3 miesiące wiele jeszcze może się wydarzyć- niekoniecznie wiele dobrego... 

"Niech pan wytłumaczy, panie prezydencie, to, że przez najbliższe 2-3 miesiące, zanim znowu zacznie się coś dziać w dziedzinie reformy sądów, kolejne osoby popełnią samobójstwo na skutek tego, że natrafią w sądach na zmowy, na niesprawiedliwość, na gwałcenie swoich praw – bo tak się dzieje w Polsce. […] Sąd Najwyższy stał się osobną izbą władzy, na czele której stoi pani Małgorzata Gersdorf. […] Jeżeli pan prezydent po zawetowaniu ustaw, przygotowanych przez parlament, spotkał się z panem Smolarem, który siedzi w kieszeni u pana Sorosa, spotkał się z panią Gersdorf i z kilkoma innymi „autorytetami”, to zaczynam mieć obawy, czy reforma, którą przygotuje pan prezydent, będzie taka, jakiej chcą obywatele"- konstatuje dziennikarz.

 JJ/Youtube, Fronda.pl