Szef klubu parlamentarnego Lewicy Krzysztof Gawkowski, przy okazji wczorajszego protestu mediów, postanowił uderzyć w media publiczne. Polityk przekonuje, że kiedy część prywatnych mediów protestowała przeciwko nowemu podatkowi, media publiczne „ziały nienawiścią, hejtem”.

Część polskich mediów protestowała wczoraj przeciwko planom wprowadzenia podatku od reklam. Nie działały niektóre stacje telewizyjne i radiowe oraz portale internetowe, które wyświetlały jedynie komunikat o akcji „Media bez granic”.

Rządzący planują wprowadzenie podatku od reklam, z którego wpływy miałyby zostać przeznaczone na wsparcie służby zdrowia i kultury. Ze sprzeciwiającymi się nowym daninom medialnymi gigantami solidaryzuje się opozycja, której udało się zjednoczyć wokół akcji. Wczoraj kluby KO, Lewicy i PSL złożyły projekt uchwały „w sprawie ograniczenia wolności mediów w Polsce”.

Kontrowersje wokół „składki solidarnościowej” komentował poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski, który przekonuje, że w Polsce zagrożona jest wolność słowa.

- „Różnimy się, ale podczas takiego protestu, gdy pierwszy raz po 1989 roku większość mediów w Polsce się wyłączyła, nie mogło być tak, że nie będziemy razem” – mówił o wspólnym stanowisku trzech klubów parlamentarnych.

Nie zabrakło argumentu, wedle którego rząd nie radzi sobie z pandemią koronawirusa. To właśnie to, w ocenie Gawkowskiego, jest powodem prac nad wprowadzeniem nowego podatku. Przy okazji polityk zaatakował media publiczne.

- „Nie, proszę państwa. To jest tylko zasłona dymna. 10 mld zł w ciągu pięciu lat przeznaczamy na media publiczne, które ziały wczoraj nienawiścią, hejtem” – stwierdził.

- „Czym innym jest danina, opodatkowanie cyfrowych gigantów jak Google, Facebook, a czym innym jest próba opodatkowania różnego rodzaju mediów - i mniejszych i większych, doprowadzenia do bankructwa” – dramatyzował polityk, który pominął zapowiedzi rządu, wedle których najmniejsze media będą wyłączone z obowiązku składki.

kak/rp.pl