Chodzi o słowa posła PO Stefana Niesiołowsiego jakie padły podczas rozmowy telefonicznej z jednym z dziennikarzy "Gazety Polskiej". Oto one: - Jaka gazeta, przepraszam, bo nie mogę usłyszeć? Skąd pan dzwoni?! - dopytywał polityk Platformy. Kiedy padła odpowiedź, a dziennikarz zadawał pytanie, to usłyszał: - Ja z pisowskim szmatławcem nie rozmawiam, proszę pana. Jesteście pisowską, propagandową szmatą i z wami nie rozmawiam. Dobranoc.

Po tym zachowaniu Niesiołowski został poproszony przez portal rp.pl o komentarz do tego wydarzenia. Powiedział wtedy: " że jedyne miejsce, w którym przyzwoity człowiek może się spotkać z panem Sakiewiczem to sąd. I dodał: " Czy ja mam przypominać, że "Gazeta Polska" była uprzejma zamieścić tekst pana Ziemkiewicza, w którym są wywody tego rodzaju, że byłem gwałcony w więzieniu i stąd moja jakaśchoroba psychiczna. Takie obrzydliwości, jak porównywanie mnie do Goebbelsa. Ja nie będę nawet wymieniał, co pisze "Gazeta Polska". Chętnie się spotkam z panem Sakiewiczem w sądzie.

Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oświadcza: "Podajemy posła Stefana Niesiołowskiego do sądu z art. 212 kodeksu karnego. Chyba, że poseł Niesiołowski przedstawi zaświadczenie dowodzące, że w momencie rozmowy z naszym dziennikarzem był niepoczytalny".

sm/niezalezna.pl/dziennik.pl