Gazprom traci możliwość pozyskiwania środków finansowych na rynkach zewnętrznych z powodu zaostrzającego się sporu prawnego z Naftohazem Ukrainy. Po tym, jak Ukraińcom udało się poprzez sądy doprowadzić do zamrożenia aktywów rosyjskiego koncernu w kilku zachodnich krajach, w tym Wielkiej Brytanii, zagraniczne banki obawiają się nadal kredytować i obsługiwać emisje papierów wartościowych Gazpromu. Strona rosyjska uparcie jednak nie chce realizować orzeczeń arbitrażu sztokholmskiego i wiąże sprawę tranzytu swego gazu przez Ukrainę po 2019 roku z „uregulowaniem sporów arbitrażowych”. Naftohaz twierdzi, że ta sprawa jest już zamknięta. I podbija stawkę w grze, składając kolejną skargę do Sztokholmu. Spór z Ukraińcami może odbić się na kondycji finansowej Gazpromu i wpłynąć hamująco na realizację projektów gazociągów eksportowych, w tym Nord Stream 2.

 

Gazprom zawiesił program zewnętrznego kredytowania – dowiedział się Reuters ze źródeł bankowych. Powód? Zaostrzający się spór prawny z Naftohazem na tle realizacji orzeczenia arbitrażu sztokholmskiego. W czerwcu londyński sąd zamroził aktywa Gazpromu w Wielkiej Brytanii na wniosek Naftohazu. Ukraiński koncern usiłuje wymóc realizację orzeczenia arbitrażu sztokholmskiego, który polecił Gazpromowi wypłatę 2,6 mld dolarów odszkodowania. Wygląda na to, że brytyjski werdykt wystraszył zachodnie banki, które tradycyjnie współpracują z Gazpromem. Wzrosło bowiem prawdopodobieństwo, że wszelkie nowe fundusze, jakie koncern pozyska w londyńskim City, mogą też zostać zamrożone. Komplikuje to plany Gazpromu, który musi w tym roku jeszcze spłacić 15,2 mld dolarów zewnętrznego zadłużenia. Koncern potrzebuje też środków na realizację projektów budowy gazociągów do Chin (Siła Syberii) i na południe Europy (Turkish Stream). Do tego dochodzą przygotowania do startu budowy Nord Stream 2.

Pierwsza runda rozmów między Rosją i Ukrainą na temat tranzytu gazu po 2019 roku, która odbyła się w połowie lipca w Berlinie przy pośrednictwie Komisji Europejskiej i Niemiec, nie przyniosła rezultatów. Kolejne spotkanie odbędzie się jesienią. Wszelkie uzgodnienia w sprawie tranzytu strona rosyjska uzależnia od ostatecznego uregulowania sporów z Naftohazem w Sztokholmie. Pierwsze orzeczenie arbitrażu było dla Gazpromu niekorzystne, ale Rosjanie nie składają broni. Nie realizują orzeczenia bo ich zdaniem należy zaczekać na wynik apelacji. Moskwa uzależnia utrzymanie tranzytu po 2019 roku od korzystnego dla niej ostatecznego uregulowania sporów z Ukrainą o poprzednie kontrakty. Naftohaz twierdzi, że oba spory (ws. kontraktu na dostawy gazu oraz ws. kontraktu na tranzyt gazu) między nim a Gazpromem zostały już uregulowane w Sztokholmie i sprawa jest zamknięta. Jedynym problemem jest to, że Gazprom nie wypełnia orzeczenia arbitrażu: nie dostarcza gazu Ukrainie po cenach określonych przez arbitraż i nie wypłacił wciąż 2,6 mld odszkodowania, jakie zasądzono w Sztokholmie. Od końca maja Naftohaz wszczyna kroki prawne mające na celu areszt aktywów Gazpromu na terytorium Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Holandii, aby zmusić Rosjan do wypłaty odszkodowania. Dodatkowo Naftohaz obecnie żąda od Gazpromu 11,58 mld dolarów w ramach trzeciego wniosku złożonego przez Ukraińców do arbitrażu ws. taryf na tranzyt. Ukraińcy uważają, że nie są one sprawiedliwe. Naftohaz szacuje, że rozpatrzenie tego wniosku nastąpi nie wcześniej niż w końcu 2020 r. Tymczasem kontrakt tranzytowy wygasa 31 grudnia 2019.

Warsaw Institute