Komisja Europejska po trwającym kilka lat postępowaniu uznała, że Gazprom stosował praktyki monopolistyczne na rynku unijnym. W zawartej właśnie ugodzie z Rosjanami Bruksela potwierdziła, że przez lata w Unii istniały dwie kategorie państw. Kraje zachodnie, z Niemcami na czele, dostawały z Rosji gaz znacznie taniej, niż państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Ale Komisja żadnej kary na Gazprom nie nałożyła, zaś poszkodowane firmy nie dostaną żadnych rekompensat. Zapowiedź, że rosyjski koncern musi teraz traktować Polskę czy Estonię nie gorzej niż Holandię czy Włochy, to niewiele znaczące pustosłowie. Dlaczego? Bo wiele krajów Europy Środkowej i Wschodniej i tak dywersyfikuje swój import gazu, dążąc do maksymalnego ograniczenia współpracy z Rosją. Komisja Europejska sama potraktowała teraz kraje Europy Środkową i Wschodniej jak członków kategorii B. To ostateczny pogrzeb europejskiej solidarności energetycznej. I zły omen w sprawie Nord Stream 2 i tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę, Białoruś, Polskę - podaje portal ,,Warsaw Institute''.

 

Decyzja o zatwierdzeniu ugody kończy sprawę, która zaczęła się od wystosowania w 2015 roku przez Komisję Europejską zastrzeżeń wobec działań rosyjskiego monopolisty. Już wtedy Bruksela twierdziła, że Gazprom naruszył unijne zasady ochrony konkurencji, realizując strategię podziału rynków gazu. Dużo gorzej traktował osiem państw członkowskich UE: Bułgarię, Estonię, Litwę, Łotwę, Polskę, Czechy, Słowację i Węgry. Zgodnie z zawartą ugodą Gazprom zobowiązuje się do podjęcia szeregu zobowiązań, które nie będą już naruszały prawa antymonopolowego Unii i nie będą dyskryminowały części krajów Unii. Zobowiązania mają być aktualne przez osiem lat.

Takie zakończenie postępowania to sukces Gazpromu. Potencjalna grzywna mogła sięgać do 10 proc. globalnego obrotu koncernu, tymczasem kończy się bez kar dla Gazpromu, bez rekompensat dla firm poszkodowanych. Nie dość, że Gazprom nie zapłaci żadnej kary to okazuje się, że zyskał w ten sposób trzy lata. Tyle minęło od wszczęcia postępowania. I przez te trzy lata Rosjanie stosowali cały czas krytykowane praktyki. Dopiero teraz zostają zobowiązani do ich zmiany. Taka decyzja KE świadczy o wyjątkowym traktowaniu strony rosyjskiej. Należy pamiętać, że we wcześniejszych dużych podobnych sprawach nie kończyło się na samym zobowiązaniu firmy do przestrzegania unijnych przepisów i zaleceń, ale były też jednocześnie kary finansowe. Jako choćby ponad pół miliarda euro kary nałożonej w 2013 roku na Microsoft.

Bardzo łagodne potraktowanie Gazpromu przez Komisję Europejską w tej sprawie potwierdza niestety, że Bruksela w kwestiach gazowej współpracy z Rosją będzie realizowała wytyczne z Berlina. Chyba, że uda się to blokować poszczególnym krajom członkowskim. Taka batalia toczy się obecnie w sprawie ustalenia prawnego statusu podmorskiej części Nord Stream 2 – z jednej strony są eurokratyczni prawnicy i urzędnicy w Brukseli forsujący rozwiązanie korzystne dla Rosji (i Niemiec), z drugiej koalicja państw unijnych zwalczających projekt. Niestety, wszystko wskazuje na to, że Berlin nie ustąpi w sprawie Nord Stream 2. Sposób zakończenia unijnego postępowania antymonopolowego wobec Gazpromu oznacza, że nie ma czegoś takiego, jak unijna, europejska solidarność energetyczna. Zachodni członkowie Wspólnoty przez wiele lat tolerowali gorsze traktowanie nowych członków UE przez Gazprom, a teraz nawet nie pomogli w staraniach o rekompensaty. Podobna logika obowiązuje w sprawie Nord Stream 2. Niemcy chcą jego realizacji, bo to uczyni je gazowym hubem dla dużej części Europy. Interesy Polski i innych państw nie są istotne. Należy porzucić ostatnie złudzenia, że Polska w kwestii bezpieczeństwa energetycznego może liczyć na dużych europejskich sojuszników. Pozostają tylko Stany Zjednoczone i budowa bloku Trójmorza – także na płaszczyźnie gazowej.

Warsaw Institute