W ub. tygodniu grupa aktywistów LGBT poprzyczepiała do szeregu warszawskich pomników kolorowe flagi i kartki z agresywnym manifestem. Sprofanowana została również figura Chrystusa sprzed bazyliki św. Krzyża, wyjątkowy dla polskich katolików symbol, związany z Powstaniem Warszawskim. Teraz aktywiści ci zostali zatrzymani przez policję, a wraz z tymi zatrzymaniami pojawiają się w mediach lewicowych oskarżenia o represjonowanie mniejszości w Polsce. Tymczasem internauci zwracają uwagę, że te same środowiska mają zupełnie inne podejście, kiedy celem podobnych prowokacji stają się meczety.

W 2015 roku kobieta obrzuciła wieprzowiną meczet na warszawskiej Ochocie. Był to oczywisty atak na miejsce kultu religijnego, wobec czego interweniowała policja, która podobnie jak w przypadku aktywistów profanujących katolicki symbol, została zatrzymana i przesłuchana. Całkiem inna jest jednak w tych obu przypadkach reakcja lewicowych mediów. Pięć lat temu czyn kobiety wywoływał oburzenie i komentarze o braku miłości bliźniego wśród katolików. Dziś natomiast słyszymy o chcących zamanifestować swoje poglądy, represjonowanych przez policję aktywistach.

Na ten fakt zwraca uwagę jeden z użytkowników Twittera, który podkreśla, że w obu tych przypadkach intencją prowokatorów była obraza uczuć religijnych:

- „Za atak mięsem wieprzowym na meczety, skazuje się winnych na kary więzienia. A przecież podrzucenie plastrów boczku czy zawieszenie tęczowej flagi w miejscach kultu, mają ten sam cel: chodzi o upokorzenie wiernych za pomocą symbolu oznaczającego dla tych wiernych nieczystość” – pisze.

- „Wrzucenie kawałka mięsa wieprzowego do meczetu w PL zostało nazwane przez media atakiem chamstwa i nietolerancji. W Edynburgu za zawieszenie na klamce meczetu plastra boczku - rok więzienia… No ale na profanację i ataki na kościoły chrześcijan jest jak widać przyzwolenie” – dodaje w następnym wpisie.

Jak widać na przykładzie ostatnich ataków na katolickie symbole oraz reakcjach mediów, tym, którzy na szyldach niosą tolerancję, podobnie jak wcześniej tym, którzy szli z okrzykami „braterstwa”, wcale nie chodzi o te wzniosłe ideały, ale o walkę z chrześcijaństwem.

kak/wPolityce.pl, Twitter