Damian Świerczewski, Fronda.pl: Panie generale, Amerykanie wycofują głowice nuklearne z tureckiej bazy znajdującej sie nieopodal granicy z Syrią. Decyzja ta związana jest z niedawnymi przemianami politycznymi w Turcji czy raczej z zagrożeniem ze strony terrorystów, którzy te głowice mogliby wykraśc?

Gen. Roman Polko: Przede wszystkim niestabilna sytuacja w Turcji ma znaczny wpływ na tę decyzję. Po pierwsze mamy tam masowe aresztowania na naprawdę niespotkaną skalę. Aresztuje się nie tylko tych wojskowych, ktorzy stali za zamachem, ale i sedziów, prokuratorów, nawet dziennikarzy. Kolejna decyzja, która niedawno ujrzała swiatlo dzienne - wypuszczenie z więzień kryminalistów po to, żeby było gdzie zamykać ludzi, którzy są być może w kontrze do obecnej władzy, a przynajmniej są o to podejrzewani. Brak takiej stabilnej sytuacji w Turcji z pewnością nakazuje Amerykanom w sposób odpowiedzialny wycofać z kraju ten niebezpieczny arsenał, który mogłby znaleźć się w niepowołanych rękach.

Co w takim razie z terrorystami, ktorzy mogliby wykorzystać głowice?

Dla Erdogana większym zagrożeniem od tak zwanego Państwa Islamskiego są Kurdowie. Działania przez niego realizowane powodują, że armia naprawdę osłabła. Tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi - poza tym, że kraj jest zdestabilizowany. Bardzo łatwo w takim chaosie doprowadzić do sytacji, gdzie broń jądrowa czy nuklearne instalacje znajdą się w rękach ludzi niebezpiecznych. To osłabienie wysokich progów, jakie są według standardów amerykańskich zakładane jeśli chodzi o ochronę tego typu instalacji, powoduje podjęcie tej trudnej dla Amerykanów decyzji.

Czy napięta stuacja na osi Waszyngton - Ankara ma jakiś związek ze zbliżeniem się w ostatnim czasie Rosji oraz Turcji?

Szczerze mówiąc myślę, że niespecjalnie. Putin rozgrywa swoją grę, żeby porzez Turcję osłabić Sojusz. Oczywiście, na pewno jest to czynnik, który nie wpłynął pozytywnie na tę decyzję. Mimo wszystko kluczowa jest jednak sama sytyacja w Turcji. Brak stabilności, kryminaliści na wolności, masowe aresztowania, brak przestrzegania jakichkolwiek standardów demokratycznych. Również oskarżenia przez prezydenta Erdogana Stanów Zjednoczonych o wspieranie zamachu terrorystycznego, które nie są poparte żadnymi dowodami ma duże znaczenie. To wszystko są czynniki wystarczające do podjęcia tej decyzji, aby z tego państwa instalacje nuklearne wycofywać. Co do sojuszu między Rosją a Turcją, to myślę, że nie będzie on trwały. Tu jednak jest rozbiezność interesów. Ale to, co jest na dzień dzisiejszy niebezpieczne, to rzeczywiście dalsza destabilizacja tego regionu, tak kluczowego pod względem bezpieczeństwa dla Sojuszu i dla Unii Europejskiej.

Czy istnieje ewentualność przekazania wycofanych z Turcji głowic innemu sojusznikowi NATO, na przykład Polsce?

Do Polski? Nie sadzę. Mówi się o Rumunii, i to byłoby chyba dobre rozwiąznie. W naszym wypadku nie chodzi zresztą o posiadanie głowic jądrowych. Środki przenoszenia głowic jądrowych mogą naprawdę sięgać daleko. Chodzi o to, żeby być włączonym do programu nuklearnego NATO. Zwłaszcza, że Rosja analogiczny program w swojej strategii posiada od dawna i ćwiczy taktyczne uderzenie jądrowe na Warszawę. Chodzi o to, żeby byc wpisanym w program, który działał będzie przede wszystkim jako czynnik odstraszający dla potencjalnej agresji ze wschodu, konkretnie ze strony Rosji.

Jaka jest szansa, że Polska włączy się w program NATO "Nuclear Sharing"? W końcu kilka miesięcy temu o takiej możliwości mówił wiceminister Tomasz Szatkowski.

Kiedyś wydawało się to absurdalne, ale myślę, że minister Szatkowski patrzy dalej. Przy dalszej eskalacji takich nieobliczalnych zachowań czy prowokacji, jakie mają miejsce w stosunku do Ukrainy, jak również dalszym rozwoju agresywnych ćwiczeń, które będą sięgać poza granice samej Federacji Rosyjskiej, z pewnością nasi partnerzy z NATO, tak jak kiedyś nie brali pod uwagę agresji ze wschodu, tak teraz już to robią. Będą musieli wziąć pod uwagę to, że Polskę należy w ten program włączyć, bo byłby naprawdę jedyny skuteczny czynnik odstraszający.

Dziękuję za rozmowę.