Portal Fronda.pl: Niemiecka minister obrony narodowej zapowiedziała, że wraca się do pomysłu o wymianie batalionu między Polską a Niemcami. Polacy mieliby przejąć dowodzenie nad jednym niemieckim batalionem pancernym, a Niemcy nad polskim. To dobry kierunek?

Gen. Roman Polko: To bardzo dobry kierunek działania. Sam miałem możliwość nie tylko obserwacji, ale nawet przećwiczenia takich wymian. Przynosi to dobre efekty i wzajemne zrozumienie w działaniu. W podobny sposób do tego, który wspomniała niemiecka minister, wymieniałem się z Amerykanami, przekazując im własny pluton a biorąc w zamian ich pluton. Podkreślam raz jeszcze, że to naprawdę dobra inicjatywa.

Czy byłby sens pójść o krok dalej i zbudować wspólny niemiecko-polski batalion?

Nie ma sensu budować wspólnych struktur na poziomie batalionu. To nie sprawdza się w praktyce. W Polsce przerabialiśmy to na bazie batalionu polsko-ukraińskiego. W praktyce było tak, że były to dwa mniejsze bataliony, który udawały jeden wspólny. Bardzo sensowne jest współdziałanie na poziomie brygady, gdy bataliony są dowodzone samodzielnie. Wówczas jest sztab, który wspólnie pracuje. Najlepszym przykładem takiego współdziałania jest 11. brygada aeromobilna holendersko-niemiecka, gdzie rzeczywiście realizuje się wiele wspólnych działań i ćwiczeń. Funkcjonuje to naprawdę dobrze. Batalion jest podstawowym modułem i nie ma sensu tworzyć na jego bazie jakichś mikromodułów, które w ten sposób nie wypracują żadnej gotowości. Co do samej konieczności budowania z Niemcami wspólnych struktur, to zdecydowanie ją dostrzegam. Na poziomie brygady miałoby to konkretne uzasadnienie, bo uczyłoby realnej współpracy, co przynosiłoby zarówno militarne, jak i polityczne owoce. Jednak tworzenie wspólnego batalionu byłoby stawianiem domu na krzywych fundamentach.

Taka wspólna brygada jest tworzona, tyle, że na flance wschodniej. To brygada litewsko-polsko-ukraińska, która wkrótce ma osiągnąć pełną gotowość operacyjną.

To bardzo dobry projekt, co potwierdzają także nasze wcześniejsze doświadczenia. Jeżeli chcemy budować struktury zdolne do efektywnego działania, trzeba to robić właśnie na poziomie brygady. Dowództwo takiej brygady może być rotacyjne. Ten pomysł jest bardzo dobry i sensowny, z praktycznego punktu widzenia zakłada zgrywanie się, uczenie zrozumienia. To dobra podstawa dla lepszego wspólnego funkcjonowania, nawet, jeżeli Ukraina nie jest w strukturach NATO. Kijów zyskuje przy okazji doskonałą okazję dla poznania naszych rozwiązań i mentalności. Ukraińcy nie powinni myśleć sowieckimi metodami, czyli jak zaatakować wroga, ale dowiedzieć się, jak obronić własne terytorium.

Walor szkoleniowy dla Ukraińców jest niewątpliwy. A jakie ta brygada ma przełożenie polityczne?

W interesie Polski leży niedopuszczenie do budowy rosyjskiego imperium na wzór imperium sowieckiego. Zależy nam, by między Polską a Rosją znajdował się jakiś sprawny kraj stanowiący naturalny bufor przed Federacją. Budowa wspólnej brygady jest z pewnością korzystna także dla nas, bo przyczynia się do stabilizacji naszego wschodniego sąsiada. Gdyby Ukraina się rozpadła, ogromne problemy spadłyby także na nas.

Dziękuję za rozmowę.

<<< OTO 12 TAJEMNIC CHRZEŚCIJAŃSTWA KTÓRE RZUCIŁY NA WYZWANIE WSPÓŁCZESNEJ NAUCE!!! >>>