Czy po ataku terrorystycznym na muzemu w Tunezji, w którym prawdopodonie śmierć ponieśli także polscy obywatele, takie niebezpieczeństwo zbliża się nad Europę? Jak się zachować w obliczu rozprzestrzenianiającego się muzułamńskiego ekstemizmu? Gen. Roman Polko oraz Tomasz Teluk w rozmowie z portalem Fronda.pl komentują zaistniałą sytuację.

Gen. Roman Polko: Państwo Islamskie stanowi dziś prawdziwe zagrożenie dla świata Zachodu. Zagrożenie atakiem terrorystycznym ze strony radykalnych muzułmanów jest oczywiscie większe w Tunezji niż w Europie - chociażby ze względu na sąsiedztwo z Libią, krajem, który boryka się z problemem muzułmańskim. Tam spoleczność muzułmańska jest bardziej liczebna dlatego idee ekstremistyczne trafają na podatny grunt. Tego problemu nie da się zlikwidować poprzez zbrojne uderzenie, a jedynie poprzez działania strategicznie służące zbudowaniu pokoju. Zabijaniem kolejnych terrorystów tego nie osiągniemy. Teraz chodzi głównie o to, żeby nie nakręcać bardziej tej spirali nienawiści. Misja wojsk amerykańskich w Afganistanie czy w Iraku, mimo iż  w jednym i w drugim wypadku ogłoszono sukces, nie skończyły się sukcesem. Szczególnie widać to w przypadku Iraku. Po pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej Husajn masowo mścił się na szyitach, którzy w jego przekonaniu  zdradzili go. Po drugiej wojnie nie było sensownego pomysłu na odbudowę administracji, lokalnych struktur, z poszanowaniem wartości, które wyznaje okoliczna ludność. To doprowadziło do powstania tej hydry w postaci Pańswa Islamskiego. Na Syrię też nie mamy pomysłu. Trzeba szukać innych rozwiązań niż siłowe. Jeżeli nie ma się wypracowanej strategii dzialania, lepiej się wstrzymać, niż doprowadzać do zaognienia sytuacji. Mówi się, że bagnetami można pokonać  przeciwnika, ale na bagnetach nie da się wysiedzieć. Trzeba działać strategicznie a nie krótkoterminowo i to pod wpływem emocji przed nadreackję, z czym mieliśmy do czynienia np. po zamachu na World Trade Center.

Musimy skończyć z zaszczepianiem w tamtym świecie demokracji w sposób, w jaki my ją pojmujemy. Makdonaldyzacja świata nie ma szans się sprawdzić. Przewiduje się, że Francję w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat będzie zamieszkiwało więcej muzułmanów niż ludzi innych wyznań. Dlatego wszelkimi możliwymi sposobami trzeba dążyć do integracji z tą społecznością, do wzajemnego zrozumienia, by nie dopuścić do eskalacji napięć.

Tomasz Teluk: Jest to najtragiczniejszy wypadek z udziałem terrorystów w Tunezji. Poprzedni atak na turystów miał miejsce na wyspie Djerba, ale na szczęście nie ucierpieli tam Polacy. Nie jesteśmy teraz w stanie powiedzieć, czy ten atak był motywywowany tym, że byli tam Polacy, czy Polacy stali się przypadkową ofiarą terrorystów,którzy najpierw planowali zamach na parlament a dopiero potem dokonali odwetu na turystach. Tunezja to kraj bardzo popularny ze względu na wyjazdy wakacyjne. Polacy byli tam zawsze mile i dobrze traktowani, także przez tamtejszą społeczność muzułmańską - nie można tu stosować żadnej odpowiedzialności zbiorowej. Sam mieszkając dwa lata w Tunezji doświadczyłem niezwykłej gościnności tego narodu i dobroci ze strony wielu ludzi. Niemnej, nastroje radykalne istniały tam od zawsze. Na przełomie lat 90. ub. wieku nie tylko zdarzały się zabójstwa na tle politycznym dokonywane przez radyklanych islamistów, ale także napady na zwykłych Europejczyków, którzy tam mieszkali. Nastroje radyklane zaogniły się po oklaskiwanej przez cały świat Wiośnie Arabskiej sprzed kilku lat. A obecnie Tunezja należy do krajów który w największym stopniu wspiera wysyłanie radykalnych bojowników do Państwa Islamskiego, to głównie stamtąd rekrutują się bojownicy.

Możliwe, że tertoryści zaatakują teraz w Europie, szczególnie że mamy ostrzeżenia dotyczące Francji, Włoch czy Hiszpanii. Dotychczas służby specjalne działają nienagannie. Z różnych krajów dobiegają nas informacje, że udaremniono próby ataków. Trzeba jednak zachować szczególną czujność bo przed nami miesiące wakacyjne, okres wzmożonego ruchu turystycznego, także między Europą a Afryką Północną.

Not. ed