Tomasz Wandas, Fronda.pl: Dlaczego ćwiczenia Anakonda mają w ogóle miejsce? Jaki jest ich główny cel?

Gen. Roman Polko: Pomysł bierze się z artykułu trzeciego traktatu, w którym jest jasno powiedziane, że członkowie sojuszu mają obowiązek budować i kształtować swoje zdolności militarne, obronne. Celem jest praktyczne przygotowanie do realizacji kolektywnej obrony w obliczu tych zagrożeń, które są na flance wschodniej, czyli w obliczu działań, które Rosja już realizowała na Ukrainie, „zielone ludziki”, scenariusze wykorzystania podobnej strategii na Litwie, Łotwie i Estonii, zakłócenia na terenie kilku województw w Polsce. Stąd też ta Anakonda, musi być odpowiedź i dobrze, że wreszcie jest ona adekwatna. Nie tylko działanie na pokaz, ale poważne ćwiczenia, trzydzieści tysięcy żołnierzy.

W Szczecinie obserwowałem ćwiczenie umiejętności przerzutu wojsk NATO oraz sprawy czysto logistyczne. Dobre ćwiczenia, dobre manewry z wykorzystaniem tych wojsk, przy tych działaniach, które prowadzi Rosja, odgrywają kluczową rolę.

Komu są te ćwiczenia są „na rękę”, a komu się nie podobają i z jakich powodów?

Wszystkim są „na rękę”, ponieważ budujemy wspólne zdolności sojuszu aczkolwiek rzeczywiście zaskakująca jest postawa niektórych państw sojuszu i to chociażby z grupy wyszehradzkiej, które mówią, że Rosja nie jest problemem, tylko rozwiązaniem problemu. Szczególnie w kontekście wydarzeń, które miały miejsce na Ukrainie, w Gruzji, czyi łamania traktatów i wprowadzania ogromnych ćwiczeń na wschodniej flance NATO podczas, których jako cel wskazuje się państwa sojuszu. My takich ćwiczeń, tak jednoznacznych i agresywny nigdy nie przeprowadzaliśmy. To rzeczywiście pokazuje, że bieżące potrzeby ekonomiczne, przysłaniają niektórym naszym partnerom sojuszu racjonalne myślenie. Żeby robić biznes z Putinem są gotowe poświecić własne bezpieczeństwo.

Czy Amerykanie przez mocne zaangażowanie właśnie w Anakondę wysyłają do Polski sygnały, ze sojusz trzeba wzmocnić? Jeśli tak, to z jakich powodów im może zależeć? Z naszej perspektywy sprawa jest prosta…

Amerykanie są dla nas ogromnym wsparciem w sojuszu. Od momentu przyjęcia poprzez realizacje wszystkich misji wszędzie, gdzie osobiście tego doświadczałem były one realizowane z amerykanami, to było pełne otwarcie co do informacji i pełne wsparcie. Te dwustronne działania i zaangażowanie były ogromne i również ten sojusznik nas nie zawiódł. My również okazywaliśmy się bardzo lojalni wobec nich, chociażby w misji w Iraku. Amerykanie nas nie zawiedli w chwili, kiedy - trudno mówić tu o konkretniejszych, większych amerykańskich interesach – które by usprawiedliwiały ich mocne zaangażowanie w wzmocnienie sojuszu. Tym niemniej Stany Zjednoczone wyraźnie pokazują Europie, że trzeba wreszcie i to w formie słownej było wielokrotnie podkreślane, doprowadzić do sytuacji aby państwa europejskie same zadbały o bezpieczeństwo, a nie rozbrajały się.

Od 2008 roku Putin się uzbraja, a państwa europejskie systematycznie tną budżet, nie prowadzą żadnych ćwiczeń, nie reagują na to co dzieje się na Ukrainie, właściwie przyjmowały politykę tak zwanego  „niedrażnienia niedźwiedzia”. Dobrze, że przed szczytem NATO takie zaangażowanie amerykańskie jest, bo to z ich inicjatywy te ćwiczenia mają taki charakter . Dobrze, że będzie ta rotacyjna obecność na wschodniej flance NATO i mam nadzieję, że poprzez te czyny, działania Europa i jej państwa się obudzą. Po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, jeśli Europa nadal będzie tak bierna, to być może okaże się, że zostaniemy sami, a byłoby to dla nas bardzo niebezpieczne.

Kto z perspektywy Polski byłby lepszym prezydentem USA? Czy mielibyśmy się obawiać pewnych decyzji? Czy byłaby taka możliwość, aby któryś prezydent z dnia na dzień zerwał sojusz z Polską bo będzie np. chciał mieć dobre relacje z Rosja?

Niektóre wypowiedzi Donalda Trumpa faktycznie brzmią niepokojąco dla Polski, szczególnie gdy zwraca się uwagę na kwestie gospodarcze. Pokazuje on jasno, że mimo wszystko trzeba dogadywać się z Rosja i pilnować kwestii jedynie biznesowych, a nie kwestii wartości, które jednak dla amerykanów do tej chwili miały duże znaczenie. Szczęśliwie jednak jest tak, że wokół kampanii wyborczej toczy się pewna gra, jednak ktoś kto zostaje prezydentem obojętnie czy jest to republikanin czy demokrata, to kontynuuje pewną, przewidywalną czy raczej w przeciwieństwie do Putina jednak odpowiedzialną linię polityczna. Nie chce tutaj oczywiście wskazywać amerykańskim wyborcom kto, ale aktualnie studiuje książki Donalda Trumpa na temat biznesu i w mojej ocenie jest to człowiek z ogromnym doświadczeniem, a te jego wypowiedzi, które budzą tyle kontrowersji w moje ocenie są jednak elementem gry i wcale bym się go aż tak bardzo nie obawiał.

Bardzo dziękuję za rozmowę