Damian Świerczewski, Fronda.pl: Minister Waszczykowski w swoim expose zwrócił szczególną uwagę na zagrożenie ze strony Rosji. Powiedział wręcz, że Polska nie godzi się na kolejną Jałtę czy Monachium. Zwrócił też uwagę na to, że Rosja rozbudowuje Zachodni Okręg Wojskowy. To dobrze, że szef MSZ stawia sprawę jasno i nazywa w tym wypadku rzeczy po imieniu?

Generał Roman Polko, były dowódca GROM: Zdecydowanie tak. Akurat te kwestie są ministrowi Waszczykowskiemu wyjątkowo dobrze znane – pracował m.in. jako zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Dobrze jest mówić o tego typu zagrożeniach otwarcie, szczególnie w tak trudniej sytuacji, jak dzisiaj. Wspomnieć wystarczy zmiany na najwyższych stanowiskach politycznych, Brexit, obecną sytuację w Turcji... Otwarty język, jak sądzę, zrozumie lepiej także biznesmen na fotelu prezydenta USA, Donald Trump.  

Podkreślone zostało także poczucie bezpieczeństwa, które zapewniają Polsce w ogromnej mierze sojusze. Minister mówił o parasolu bezpieczeństwa, którego konstrukcję należy wzmocnić, aby był odporny na najgorsze ulewy. Na horyzoncie rzeczywiście takie ulewy są widoczne już teraz?

Oczywiście. Choćby na flance wschodniej mamy do czynienia z łamaniem traktatów i postanowień. Istnieje uzasadniona obawa, że niektóre państwa mogą chcieć przejść nad tym do porządku dziennego, udając, że nic się nie stało. Mamy także do czynienia z ogromnym problemem terroryzmem - obecnym już w Europie. W tej sytuacji, jak sądzę, minister chce zwrócić uwagę na to, że istnieje potrzeba wzmacniania sojuszy, pewnej solidarności międzynarodowej. Tylko wtedy będziemy mogli dostatecznie skutecznie te zagrożenia neutralizować.

A problemy międzynarodowe?

O ile podczas szczytu NATO wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę, o tyle później mieliśmy do czynienia z puczem w Turcji, swoistą czystką Erdogana, czy w końcu z napięciami na linii Turcja-USA. Znów pojawiają się głosy wpływowych polityków w niektórych państwach Europy, że Rosja to rozwiązanie, a nie problem. Niektórzy chcą udawać, że na flance wschodniej nic się nie dzieje. W tej sytuacji z pewnością bardzo ważne są działania dyplomatyczne nakierowane na spajanie NATO, ale istotne jest także to, aby ten głos wybrzmiał publicznie i by nie było wątpliwości co do kierunku polskiej polityki zagranicznej.

Jako kierunek działań MSZ Waszczykowski wskazał, że bardzo ważne w tej chwili jest budowanie dobrych relacji szczególnie z Niemcami, Francją, państwami Trójmorza i wreszcie Grupą Wyszehradzką. Zgadza się Pan z tym?

Ten kierunek został, szczególnie teraz, po Brexicie, mocno podkreślony. Nie od dzisiaj wiadomo, że szczególnie Niemcy i Francja to kraje wiodące w Europie, od nich zależy najwięcej. Trzeba te relacje budować, bo jeśli w jakimkolwiek z tych krajów (a stoją obecnie przed ważnymi wyborami) weźmie górę „opcja moskiewska” i znów dojdzie do dogadywania się z Rosją ponad naszymi głowami, to będzie to dla suwerenności Polski bardzo niebezpieczne.

Jak, w ogólności, ocenia Pan treść expose ministra Waszczykowskiego?

W expose minister Waszczykowski podniósł istotne problemy. Trafnie moim zdaniem nakreślił zagrożenia bezpieczeństwa Polski, stawiając właściwe diagnozy. Mowa zwłaszcza o zagrożeniach krótkoterminowych, związanych z nadchodzącymi wyborami we Francji i Niemczech. Te zagrożenia powinny skłonić do budowy strategii na wypadek spełnienia czarnych scenariuszy. Najważniejsze w expose było podkreślenie konieczności wzmacniania sojuszy. Musimy pamiętać, że żaden europejski kraj nie obroni się przed agresją Rosji, jeżeli będzie działał w pojedynkę.

Bardzo dziękuję za rozmowę.