Tomasz Wandas, Fronda.pl: Prezydent Petro Poroszenko wydał dekret wprowadzający na Ukrainie stan wojenny na okres do 25 stycznia 2019 r. Decyzja prezydenta wymaga jeszcze zatwierdzenia przez Radę Najwyższą (parlament), zbierający się w poniedziałek po południu. Czy jest to odpowiednia reakcja na to co w niedzielę zrobili Rosjanie z ukraińskimi okrętami? Sprawa jest przesądzona czy może nie dojść do zatwierdzenia tej decyzji przez ukraiński parlament?

Gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROMMyślę, że dojdzie do zatwierdzenia tej decyzji - Ukraina jest w beznadziejnej sytuacji. Najpierw doszło do aneksji Krymu, później walki w Donbasie, gdzie zaangażowane zostały już nie tylko "zielone ludziki", ale oddziały wojskowe - teraz rosyjska ekspansja rozszerza się. Niewątpliwie, Putin nie poprzestanie na Krymie, Donbasie, jego aspiracje sięgają dalej. Świat natomiast patrzy i nie reaguje. 

Unia Europejska i ONZ potępiają jednak to co robi Putin...

To, że UE, ONZ oficjalnie potępia działania Putina nic nie zmienia. Prezydent Rosji już dawno temu odkrył, że bez problemu można porozumieć się z poszczególnymi państwami, co też robi i jak widać nie wychodzi mu to na złe, wręcz przeciwnie, dzięki temu może całkiem dobrze funkcjonować. 

Petro Poroszenko wydał dekret wprowadzający stan wojenny by zwrócić uwagę świata na to, co dzieje się na Ukrainie. 

Prezydent Ukrainy przed ogłoszeniem stanu wojennego odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Dudą. Minister prezydencki Krzysztof Szczerski na konferencji prasowej zapewnił, że fakt ten nie wypływa na bezpieczeństwo Polski jednak zaznaczył, że sprawa jest poważna. Pytanie, dla kogo jest to poważna sprawa poza sama Ukraina oraz o czym świadczy fakt, że prezydent Ukrainy poprosił przed ogłoszeniem decyzji o stanie wojennym o rozmowę z polskim prezydentem?

Prezydent Ukrainy szuka wsparcia. Z pewnością ma "z tyłu głowy", to co kiedyś zrobił śp. prezydent Lech Kaczyński, kiedy Rosja dokonała agresji na Gruzję. W 2008 roku prezydent Kaczyński zmobilizował przywódców państw i udał się do Gruzji. Rosja, wobec takiej postawy "małych", którzy nie bali się zadziałać razem, była bezradna - wtedy ta postawa pokazała, że nie jesteśmy bezbronni i doszło do złagodzenia konfliktu. 

Jaki jest tu związek z Ukrainą?

Prezydent Ukrainy liczy na podobny gest. Jednak niestety w niektórych momentach odchodzimy od postawy jaką reprezentował śp. Prezydent Lech Kaczyński i pozwalamy narzucać sobie rosyjską narrację, która powoduje, że na wierzch wychodzi narracja wręcz wrogości między Polską a Ukrainą. Rosja cieszy się, gdy w Polsce narastają takie nastroje. Natomiast trzeba przypomnieć, że jeśli będzie potrzeba "uciszenia" Polski to Kreml nie zawaha się uaktywnić na terenie naszej ojczyzny "zielonych ludzików" po to by szerzyli dywersję przy zrzuceniu winy na Ukraińców. Warto zwrócić uwagę, że tej agresji towarzyszy wojna informacyjna, wykorzystywanie lokalnych nastrojów, emocji społecznych, tylko po to by z łatwością móc narzucić w atakowanych miejscach "sputnikowski" sposób widzenia rzeczywistości.

Wspomina Pan, że Poroszenko szuka wsparcia w polskim prezydencie, pytanie czy je otrzyma przy takimi układzie politycznym wewnątrz Unii Europejskiej? 

Tu istotna jest kwestia jaką pozycję we wspólnocie europejskiej ma nasz prezydent oraz jaką pozycję zdąży sobie zbudować za czasu swojej prezydentury. W tym momencie faktycznie zaniechania europejskich polityków w pewnym stopniu uniemożliwiają skuteczne działanie w sprawie problemu Ukrainy. Przyznam, że nie dziwię się prezydentowi Ukrainy, że robi wszystko, aby wstrząsnąć opinią światową. Natomiast Francja niespecjalnie się tym interesuje - ma swoje problemy z uchodźcami, a nawet jeśli w śladowym stopniu okazuje zainteresowanie, to tylko w kontekście swoich kolonialnych aspiracji (w tym aspekcie niewiele różni ich od Rosji). 

A Niemcy?

Niemcy protestują w tej sprawie, a "po cichu", “dogadują się” z Rosjanami - chętnie podejmują współpracę z rosyjskimi spółkami. Niestety, ale z niepokojem od wielu miesięcy obserwuję pozostawienie Ukrainy samej sobie. 

W opinii publicznej często pojawiają się opinie, że to co teraz się dzieje między Rosją a Ukrianą wynika ze słabnącego poparcia dla Putina w Rosji, oraz dla Poroszeniki na Ukrainie. Komentatorzy twierdzą, że rosyjski atak na ukraińskie okręty oraz wprowadzenie stanu wojennego przez prezydenta Ukrainy przyczyni się do ponownego wzrostu poparcia dla obu prezydentów w ich państwach. Co sądzi Pan o takim widzeniu tej sprawy? 

Prawdą jest, że kiedy Putin ma wewnętrzne problemy, to szuka wroga, by móc pokazać w konfrontacji z nim swoją wielkość. Problem w tym, że ci "wrogowie", to kraje tak bezbronne jak Ukraina. Trzeba dodać, że nie są to spontaniczne posunięcia rosyjskiego prezydenta, a przemyślana strategia, w której wykorzystuje on wszelkie słabości demokratycznych struktur i zbiurokratyzowanej Unii Europejskiej. Natomiast trudno zarzucać prezydentowi Ukrainy, że po cichu porozumiał się z Putinem by ten zaatakował jego okręty, by móc później wykorzystać ten fakt, że budowania swojej politycznej siły wewnątrz własnego kraju. Prezydent Poroszenko nie działa w tym przypadku tylko ze względu na wewnętrzną politykę, raczej chce on przełamać barierę niemożności, która sprowadza się wyłącznie do not protestacyjnych i słów. 

Jak zakończy się ta sprawa, czy znowu zakończy się wyłącznie na sankcjach ? Czy stan wojenny wyjdzie Ukraińcom na dobre, czy jest jedynym wyjściem w tej sytuacji? 

Obawiam się, że po raz kolejny, po upływie czasu, wszyscy przyzwyczają się do obecnego stanu rzeczy. Natomiast jak po raz kolejny sprawa ucichnie, to znowu usłyszymy, że "jakoś trzeba się z tym Putinem dogadać" - niestety, ale ten scenariusz w kółko jest powtarzany. Europa niczego się nie nauczyła, a i Trumpowi raczej nie zależy na tym by budować sobie kolejnego wroga kiedy ma przed sobą inne problemy i strategiczne kierunki działania. 

Kiedy natomiast moglibyśmy mówić o skutecznej rekcji? Co musiałoby się wydarzyć?

O skutecznym działaniu moglibyśmy mówić gdyby w końcu na wschodnich granicach Ukrainy, na morzu Azowskim pojawiły się siły międzynarodowe, które pilotowałyby rozdzielenia stref i neutralności wód, tak by Ukraina mogła w bezpieczny sposób z nich korzystać. 

Dziękuję za rozmowę.