Portal Fronda.pl: Rosja prowadzi obecnie wraz ze swoimi sojusznikami manewry w pobliżu polskiej granicy. Wkrótce, 23 sierpnia, ćwiczenia będą jeszcze bliżej. Czy stanowi to zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Same ćwiczenia nie są zagrożeniem. Tylko trzeba wierzyć w to, że wywiad NATO, wywiad amerykański, są w stanie dać pewne informacje o ich zamierzeniach. Jeśli byłoby zagrożenie agresją, to Rosjanie musieliby przeprowadzić mobilizację. Pytanie moje do wywiadu: czy Rosjanie przeprowadzili mobilizację? Czy są jakiekolwiek symptomy mobilizacji ze strony rosyjskiej? Same ćwiczenia to nie jest sygnał do tego, żeby się bać. My też ćwiczymy cały czas i oni się tego nie boją. Same ćwiczenia to nie jest powód do strachu, bo Rosjanie ćwiczyli zawsze, chociażby z Białorusią. Tylko pytanie, czy jest mobilizacja wojska i gospodarki rosyjskiej. Jeżeli nie ma takich symptomów, to nie ma obaw, natomiast gdyby były symptomy mobilizacji armii, operacyjnego rozwinięcia wojsk, czyli zgrupowań, jakiejś częściowej mobilizacji gospodarki rosyjskiej na potrzeby wojenne, to możemy się obawiać. Wojna nie polega na tym, że napada na nas Rosja i w ciągu dnia, dwóch, trzech wygra. Trzeba mieć uruchomione zasoby, żeby móc prowadzić wojnę.

Nie milkną medialne spekulacje o rosyjskich przygotowaniach do ataku na Ukrainę. Czy taki scenariusz uważa Pan za możliwy?

Tak, to jest prawdopodobne. Uważam, że jeśli chodzi o jakąkolwiek interwencję na terenie Ukrainy, to nie możemy takiego ryzyka wykluczyć z dwóch powodów. Po pierwsze, Rosjanie mają świadomość tego, że Ukraińcy będą chcieli odbić Donbas i Ługańsk i moim zdaniem oni ku temu zmierzają. Dwa - Rosjanie mają świadomość tego, że na dobrą sprawę nikt w przypadku najazdu Ukrainie wojskami nie pomoże. Bo kto? NATO nie pomoże, bo nie ma żadnego układu z Ukrainą i NATO nie chce wojny. No więc kto pomoże Ukrainie? Putin może bez problemu moim zdaniem zająć wschodnią, prorosyjską część Ukrainy. I oczywiście będą sankcje, oburzenie i protesty. Ale na dobrą sprawę tak jak w przypadku Krymu nie będzie nic takiego, co mogłoby im zagrozić. Tym bardziej, że proszę zobaczyć jak dobre relacje ma teraz Rosja z Turcją. Ja powiem tak. Na nas nie najedzie, bo nie ma symptomów tego ani powodu, żeby nas najechał. Nie wykluczam, że na Ukrainę może najechać i temu nikt nie jest w stanie przeszkodzić. Nawet Rada Bezpieczeństwa czy ktokolwiek inny.

Od września rusza nabór do Obrony Terytorialnej. Czy ten projekt wpłynie w znaczący sposób na poprawę naszej obronności?

Nie, Obrona Terytorialna nie wpłynie znacząco na poprawę naszej obronności. O obronności decyduje potencjał bojowy wojsk operacyjnych - tych, który mają ciężki sprzęt do walki. Teraz się nie walczy z „kałachem” i łopatą w lesie, tylko walczy się ciężkim sprzętem. Obrona Terytorialna jest tylko uzupełnieniem wojsk operacyjnych: obrony powietrznej, nowoczesnych wojsk pancernych i zmechanizowanych, wojsk rakietowych. Obrona Terytorialna nie stanowi potencjału, który zagwarantuje nam bezpieczeństwo. Jeśli ktoś sądzi, że Obrona Terytorialna jest lekarstwem na wszystkie choroby Wojska Polskiego, to jest nieukiem i trzeba go wysłać do przedszkola. Obrona terytorialna jest potrzebna, nie kwestionuję tego, ale ma być ona uzupełnieniem wojsk operacyjnych, które mają być zmodernizowane. Muszą być zmodernizowane.

Czego zatem potrzeba Wojsku Polskiemu w pierwszej kolejności, żeby rzeczywiście wzmocnić nasz potencjał obronny?

Obrony powietrznej i nowoczesnych wojsk pancernych i zmechanizowanych, które przyjmą na siebie pierwszy ciężar uderzenia, zanim ruszą się wojska NATO. Bo to my to pierwsze uderzenie będziemy musieli przyjąć.

Bardzo dziękuję za rozmowę.