Portal Fronda.pl: Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker uważa, że Unia Europejska powinna stworzyć własną armię, niezależną od NATO. Miałoby to zapewnić Europie bezpieczeństwo przed Rosją.

Gen. Waldemar Skrzypczak: Moim zdaniem to nieporozumienie. Wszystkie siły, które trafiają do NATO z wojsk Unii Europejskiej muszą mieć bardzo wysoki poziom gotowości bojowej. Jakie państwo stać w tej chwili na to, żeby budować dublującą NATO armię? Przecież do Sojuszu wydzielamy wojska dyżurujące, przygotowane ogromnym nakładem sił i środków. I pan Juncker chce teraz zbudować konkurencyjną armię? To nieporozumienie, to kolejny przykład, że Unia Europejska nie ma pomysłu na to, jak poradzić sobie z konfliktem ukraińskim. Próbuje budować konkurencyjną dla NATO armię, w której będą w zasadzie te same wojska. Wojsko Polskie będzie miało więc wojsko i w NATO i w Unii Europejskiej. To nie ma sensu. Widać wyraźnie, że politycy Unii Europejskiej zupełnie się pogubili i nie mają pojęcia o tym, czym jest bezpieczeństwo Europy. Zresztą na różnych forach unijnych widać, że politycy, zwłaszcza Niemcy i Francuzi, są między sobą tak podzieleni, że nie ma szans, by taka armia powstała.

Gdyby jednak pomysł udało się przeforsować, to co powstanie takiej europejskiej armii oznaczałoby dla struktur Sojuszu?

Wpłynęłoby to na niespójność NATO. Kim będzie dowódca wojsk NATO, a kim będzie dowódca wojsk polskich w Unii Europejskiej? To będą dwa różne wojska? Tego się nie da zrobić. Ktoś nie rozumie struktury funkcjonowania sił zbrojnych. Skoro jesteśmy w NATO, to nie budujmy konkurencyjnej siły bezpieczeństwa. Jak zwykle w Unii Europejskiej zbudujemy ogromną strukturę sztabową, zatrudnimy tysiące nierobów, będziemy im płacić wielkie pieniądze – a efektywność tego systemu będzie zerowa.

Juncker przekonuje, że armie narodowe to zwykle armie niewielkie, i dzisiaj są już całkowitym przeżytkiem.

W dobie, w której Unia Europejska się kruszy i słabnie, miałaby to zmienić armia europejska? Nie, powinni to zrobić przede wszystkim politycy, którzy są nieudolni i nie wiedzą, czego chcą.

Unia Europejska myśli o własnej armii, a tymczasem, według prof. Romualda Szeremietiewa, nawet pomimo NATO, Moskwa może zaatakować Polskę bronią nuklearną, żeby osłabić w efekcie Europę Środkowo-Wschodnią.

A dlaczego akurat Polskę?

Chyba dlatego, że to najsilniejszy kraj całego regionu.

Wie pan, takich bomb mogliby użyć więcej, gdyby tylko chcieli. Ja zresztą wykluczam użycie broni jądrowej z uwagi na to, że wymiana ciosów w przypadku takiego konfliktu doprowadziłaby do katastrofy naszej cywilizacji.

Amerykanie by zdaniem pana generała odpowiedzieli?

Jestem o tym przekonany, byłaby to w końcu agresja na państwo NATO. Myślę, że Rosjanie mają świadomość konsekwencji użycia broni jądrowej, tego, czym jest użycie takiej broni wobec państwa, które nią nie dysponuje. Jestem też przekonany, że taki atak nie pozostałby bez odpowiedzi. Rosjanie mają tyle innych sposobów, żeby dokonać na nas agresji, nawet gospodarczej, że nie muszą wykorzystywać broni jądrowej.

Na koniec zapytam, co dalej zrobi w Europie Moskwa? Dowódca sił NATO w Europie gen. Philip Breedlove przekonuje, że następnym po Ukrainie celem Putina będzie Mołdawia – i zdaje się wskazywać już na miejsce, z którego atak zostanie rozpoczęty, czyli na Krym.

Od dawna mówię, że Mołdawia będzie kolejnym celem. Mołdawia podpisała z Unią Europejską umowę stowarzyszeniową, a Putinowi chodzi głównie o to, by rozbić jedność między państwami stowarzyszonymi. Moim zdaniem Mołdawia jest drugim państwem na celowniku Kremla. Trudno powiedzieć, czy operacji Putin dokona z Krymu, na Mołdawię można uderzyć z każdego miejsca.  

Rozmawiał Paweł Chmielewski