Portal Fronda.pl: MON mówi o zmianach Narodowych Sił Rezerwowych tak, by bardziej przypominały amerykańską Gwardię Narodową. To dobry pomysł?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Każda zmiana będzie lepsza od tego, co jest teraz. Trzeba przy tym pamiętać, że armia amerykańska jest przygotowana do innych operacji niż polska. Amerykanie nie muszą mieć powszechnej obrony, bo są izolowani i generalnie nie grozi im żaden najazd na ich terytorium. Warto byłoby więc zwrócić uwagę raczej na model szwajcarski, oparty na powszechnej obronie. Polskie rezerwy powinny mieć właśnie charakter powszechny, a nie wybiórczy, jak u Amerykanów. Z całą pewnością nie da się modelu amerykańskiego po prostu przenieść na grunt polski.

Powiedział pan, że każda zmiana będzie lepsza od tego, co jest teraz. Dlaczego?

Na dzień dzisiejszy nie mamy rezerw osobowych. Mamy rezerwy zestarzałe i niewyszkolone.

A czy da się w Polsce skonstruować dobrą obronę terytorialną bazując na NSR?

Nie, na pewno nie na podstawie NSR. Trzeba stworzyć coś na wzór przedwojennej obrony narodowej. Obrony terytorialnej i lokalnej, gdzie powoływane są określone jednostki wojskowe, które przygotowuje się podczas pokoju na wojnę. Powinny stać się dzięki temu uzupełnieniem wojsk operacyjnych, bo obecnie zdolności operacyjnych nie mamy. Przedwojenne jednostki obrony narodowej miały taki charakter.

Jak liczna powinna być taka obrona terytorialna?

Przede wszystkim powinny to wytyczać plany operacyjne. Rezerwy osobowe powinny być dwa, trzy razy większe niż obecne. To bardzo dużo. Jeżeli zakładamy, że mamy dziś od 200 do 250 tysięcy żołnierzy rezerwy, to trzeba mówić o 500 tysiącach rezerwistów, w tym również o tej obronie narodowej.

Mógłby w tym pomóc obowiązkowy pobór?

Nie. Pobór będzie wówczas, kiedy będzie wojna: gdy rząd uzna, że bezpieczeństwo kraju jest zagrożone. Teraz nie ma potrzeby wracać do poboru powszechnego. Trzeba za to szkolić rezerwy. Nie przymusowo wcielając żołnierzy rezerwy, ale gromadząc tych wszystkich, którzy w rezerwie chcą służyć. Wydaje mi się, że młodzież się do tego garnie. Są klasy wojskowe, grupy rekonstrukcyjne, oddolne inicjatywy lokalne do powołania oddziałów na wzór Armii Krajowej. Jest potencjał, który trzeba wykorzystać i skoordynować. Jeżeli ktoś nagle te wszystkie organizacje czy struktury, które funkcjonują w terenie, będzie próbował wtłoczyć w model amerykański, to poniesie klęskę. To się w Polsce nie uda. Polacy wymagają zupełnie innego podejścia niż Amerykanie.

To znaczy?

Trzeba wykorzystać i ukierunkować entuzjazm, a nie do czegokolwiek zmuszać. Polaków do niczego się nie zmusi. Jeżeli powie się człowiekowi, który mieszka w Szczecinie, że ma służyć w ramach rezerwy w Przemyślu, to powie, że nie chce – i tyle.

Jutro w BBN mają odbyć się rozmowy z przedstawicielami różnych organizacji proobronnych. W jakim kierunku powinny pójść rozwiązania, żeby takie działania były konstruktywne?

Nie wolno niczego narzucać, tylko skoordynować to tak, jak przed wojną zrobiło MON, powołując Federację Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. Ta federacja zrzeszała wszystkie organizacje prowojskowe, proobronne, paramilitarne, które szkoły młodzież na potrzeby wojskowe. Każdy mógł w ramach federacji zachować swoją tożsamość. To bardzo ważne. Dzisiaj różne grupy proobronne, jak Strzelec, mają konkretne zabarwienie polityczne. Ten problem trzeba rozwiązać ostrożnie. Jak się te organizacje na siłę zrzeszy, narzuci się pewien system, to można je poróżnić – a wtedy wszystko spali na panewce.

Mówiąc krótko: potrzebny jest powrót do rozwiązań sprzed wojny?

Przed wojną mieliśmy mało czasu, ale mieliśmy najlepszy na świecie system mobilizacji sił zbrojnych i przygotowania rezerw osobowych. Model amerykański bez wątpienia odbiega od modelu przedwojennego. A to tamten był stworzony na miarę polskich potrzeb, a nie potrzeb państwa, które ma tylko armię ekspedycyjną.

W szkoleniu polskich rezerwistów mogłyby pomóc struktury NATO?

To już dalsza konsekwencja powołania takich rezerw. Oczywiście, można byłoby je szkolić z rezerwami z innych państw: Szwecji, Szwajcarii czy Niemiec. Trzeba jednak pamiętać, że te rezerwy mają służyć do obrony terytorium Polski. Nie będą walczyć w górach Szwajcarii czy nad Renem. 

rozm. pac