Roman Giertych w rozmowie z "Newsweekiem" stwierdza, że mógłby wrócić do polityki. Dodaje jednak, że "Tuska nic nie obali", a porozumienie z Kaczyńskim jest niemożliwe. Jego zdaniem, byłoby "dramatem", gdyby rządził Kaczyński.

Były wicepremier nawiązuje oczywiście do nagrań ujawnionych dziś przez "Wprost". Jego rozmowa z dwoma dziennikarzami – Janem Pińskim i Piotrem Nisztorem dotyczyła biografii Jana Kulczyka. Giertych przyznaje, że na zlecenie klienta pośredniczył w wykupie książki o Kulczyku. Miał do być przyjacielski gest zleceniodawcy, który troszczył się także o mocno chorego wtedy ojca biznesmena.

Giertych w rozmowie z "Newsweekiem" zdradza szczegóły negocjacji. Oferował Nisztorowi 450 tys. złotych za to, żeby książka się nie ukazała, ale dziennikarz miał być niezadowolony. Do porozumienia nie doszło, ale miałby być kolejne spotkanie. Jednak z czasem zleceniodawca Giertycha uznał, że sprawa jest nieaktualna.

Były wicepremier otwarcie przyznaje, że od dawna zwalcza PiS. Co więcej, chwali się, że robił to jeszcze wtedy, kiedy był w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. "To ja rozwaliłem ten rząd. I jestem z tego dumny. Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo" – wyznaje w rozmowie z "Newsweekiem".

Były szef LPR zapewnia ponadto, że nadal jest konserwatywny, a jego poglądy niewiele się zmieniły. Nie ocenia jednak kategorycznie ludzi, a jego poprzedni wizerunek miał wynikać z "przejaskrawienia medialnego" oraz tła, na którym występował.

Giertych podkreśla także swoją dobrą znajomość z premierem. "My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość. Jestem z Donaldem Tuskiem na „ty” od lat, a w rządzie PiS nie byłem z nikim na „ty” - ubolewa były wicepremier.

MaR/Natemat.pl/Newsweek