Jeżeli po wyborach parlamentarnych Jarosław Kaczyński będzie miał z Pawłem Kukizem większość parlamentarną, to być może się okaże, że następne wybory parlamentarne będą nie za cztery lata, a na przykład za sześć. Bo obaj zmienią konstytucję i wprowadzą sześcioletnią kadencję Sejmu – mówił w programie „Tomasz Lis na żywo” były wicepremier Roman Giertych.

Były szef SLD Wojciech Olejniczak przewidywał, że Jarosław Kaczyński może po jesiennych wyborach zostać marszałkiem Sejmu, zamiast premierem.

W programie Tomasza Lisa, goście rozważali, jak wynik wyborów prezydenckich wpłynie na wynik jesiennych wyborów parlamentarnych.

– Jeżeli po wyborach Jarosław Kaczyński i Paweł Kukiz będą tworzyć koalicję, to jestem przekonany, że prezes PiS ogra Kukiza jak dziecko. Można powiedzieć, że nas Jarosław Kaczyński pożarł, ale dostał niestrawności, bo my mu przez to odebraliśmy władzę. Czy tak będzie też z Pawłem Kukizem? Szczerze wątpię – mówił Roman Giertych.

Sugeruje również, że Platforma Obywatelska powinna unikać paniki.

– Po pierwsze powinna unikać paniki, bo to zły doradca. Wszelkie gwałtowne ruchy byłyby chyba błędem. Trzeba odczytać co spowodowało, że większość Polaków uznała, że lepszy jest nawet PiS, czyli pan Andrzej Duda, niż prezydent Komorowski. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie da nam odpowiedź, czy na jesieni będzie to polityczne „tsunami”, czy może zwykła zmiana warty. W polskiej polityce środek to są ludzie, którzy głosują raz na PiS, raz na PO, którzy nie lubią za bardzo ojca Rydzyka i Radia Maryja, ale chodzą do kościoła. Którzy mają poglądy w miarę konserwatywne, ale nie wierzą w zamach smoleński – wymieniał.

Roman Giertych dodaje otuchy i nadziei, że Platforma wciąż „ma karty w ręku”.

– To nie jest tak, że Polska się przez osiem lat rządów PO zawaliła, że jesteśmy w ogonie Europy, że jesteśmy pariasem całego świata zachodniego. Jest przecież dokładnie odwrotnie – podkreślał.

Wojciech Olejniczak, minister rolnictwa w rządzie SLD-PSL, mówił, że PO nie zrealizowała obiecanych postulatów

- Platforma wygrywała wybory podkradając trochę postulaty lewicy. Mówiła, że zrealizuje temat in-vitro, temat związków partnerskich, edukacji seksualnej. Potem jednak ugrzęzła na mieliźnie, a wyborcy nie lubią, jak ktoś coś obiecuje, a potem tego nie robi – podkreślił.

Festiwal gdybań i straszenia jest w toku. Kto wymyśli najbardziej katastroficzną wizję po objęciu władzy przez PiS? Ścigamy się, czas start!

KZ/Tvp.info