Niewygodne pytania skutkują ostrą reakcją. Czyży w tym kontekście mogło mieć zastosowanie stare polskie powiedzenie: Uderz w stół a nożyce się same odezwą?

Chodzi o możliwy wyciek informacji z kancelarii adwokackiej Romana Giertycha do „Gazety Wyborczej”.

Gazeta Wyborcza bowiem bardzo szczegółowo opisała sprzedaż maseczek ochronnych bez odpowiedniego certyfikatu Ministerstwu Zdrowia przez firmę instruktora narciarskiego, prywatnie znajomego brata ministra zdrowia Marcina Szumowskiego, Łukasza G., który zwrócił się o pomoc prawną do Romana Giertycha. Sprawa wyciekła jednak do mediów.

Łukasz G. za usługę zapłacił 20 tys. złotych plus VAT, ale już następnego dnia wypowiedział kancelarii Giertycha umowę, o czym napisał „Super Express” cytując wypowiedzenie pełnomocnictwa:

- Proszę o zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu w tym pana Wojciecha Cz. i nie przekazywania do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i nagrań

Na swoim profilu na TT Artur Soboń napisał:

- Czy @GiertychRoman złamał tajemnice adwokacką? Czy Lukasz G. zgodził się na wykorzystanie informacji przeciwko @MZ_GOV_PL? Czy w spotkaniu uczestniczył redaktor @czuchnowski, udający asystenta Giertycha? Czy cała akcja jest zaplanowaną prowokacją wobec @SzumowskiLukasz?

Ten wpis spotkał się jednak z ostrą reakcją mecenasa Romana Giertych, który odpowiedział następująco:

- Panie Ministrze Soboń. Promocyjna oferta: 20 000 na WOŚP i przeprosiny dla mnie dzisiaj lub sprawa w sądzie do końca tygodnia o przeprosiny oraz po 50000 za każdą insynuacyjną brednie, którą Pan stawia wobec mnie jako „pytanie”. Wybór należy do Pana. Miłego dnia.

 

mp/super express/twitter/fronda.pl