Choć przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk stawił się na przesłuchaniu przed sejmową komisją śledczą bez swojego pełnomocnika, Romana Giertycha, to były premier i tak mógł liczyć na wsparcie adwokata. Na Twitterze. 

Roman Giertych na bieżąco relacjonował na portalu społecznościowym całe przesłuchanie. A to obwieszczał, że Tusk "rozjeżdża" komisję śledczą, a to drwił z przewodniczącej tej komisji, Małgorzaty Wassermann lub cieszył się z "błyskotliwych" ciętych ripost byłego premiera. 

 

 

"PDT zasugerował konieczność powołania Komisji ds. MON za czasów Macierewicza. Nie rozumiem zdziwienia posła Kownackiego. To chyba oczywiste, że taka komisja powstanie", "A może komisja zaprosiłaby na komisję pełnomocnika? Im z pewnością pełnomocnik przydałby się. Ja siedzę w Sejmie gotowy do pomocy świadkowi, ale moje adwokackie serce widzi, że to posłowie potrzebują pilnie adwokata. Może ktoś się zgłosi z urzędu?" "Ponoć MEN ma na polecenie JK natychmiast wycofać z listy lektur książkę „Mistrz i Małgorzata”- to tylko niektóre z serii pseudośmiesznych, histerycznych twittów Romana Giertycha. 

Może ten iście "kibolski" doping świadczy o tym, że przewodniczący Rady Europejskiej wcale nie poradził sobie przed komisją tak "śpiewająco", jak chciałaby opozycja totalna...

A może łatwiej byłoby Romanowi Giertychowi po prostu zapisać się do Platformy Obywatelskiej i wystartować w wyborach. Mógłby politykować jawnie i wprost.

yenn/Twitter, Fronda.pl