Szokująca relacja jednego z przewodników tatrzańskich na temat wczorajszej burzy w Tatrach. Przed załamaniem pogody zdążył on zejść ze swoją grupą z Giewontu. „Zaczął się chaos, panika. Latały głazy takie jak pięść i większe, w promieniu 100 metrów to się rozprysło” - mówi o uderzeniu pioruna przewodnik w rozmowie z RMF FM.

Daje dodaje:

Samego uderzenia nie widziałem, jak się odwróciłem to już kamienie fruwały wokół nas, wszędzie”.

Dodał, że ze swoją prywatną apteczką robił, co mógł. Stwierdził też:

Potem dużą grupą ludzi zaczęliśmy schodzić. Ile osób zostało wyżej? Nie byłem w stanie tego ogarnąć. Był jeden główny <<strzał>> a potem, jak byliśmy niżej, był drugi - nie wiem, czy w kopułę szczytową”.

Przewodnik informuje również, że w momencie, gdy z oddali słychać już było grzmoty, ludzie wciąż chcieli wchodzić na szczyt i musiał ich zawracać, choć początkowo nie mieli zamiaru słuchać jego porad.

dam/rmf24.pl,Fronda.pl