Zbigniew Girzyński, PiS: Składanie kwiatów i wyrażanie pamięci o tych, którzy odeszli, jest elementem okazywania naszej bliskości z osobami, które zginęły w katastrofie smoleńskiej. To jest wyraz naszej pamięci, dowód ludzkiej wrażliwości na to, co się stało w Smoleńsku. Szanuję wszystkie osoby, które chcą w ten sposób wyrazić swój szacunek i swoją emocjonalną więź z prezydentem oraz wszystkimi, którzy wraz z nim zginęli. Nasza obecność przed Pałacem Prezydenckim 10. dnia każdego miesiąca jest wyrazem hołdu dla wszystkich ofiar katastrofy.

 

W moim odczuciu składanie kwiatów i domaganie się budowy pomnika to są dwie osobne kwestie. Sprawa pomnika zawsze powraca, ponieważ kwiaty i znicze składane m.in. przez nas są zawieszone w pewnej próżni. One są składane w miejscu, a nie przed konkretnym obeliskiem. Gdyby powstał pomnik światła, czy monument przy kościele seminaryjnym, można byłoby składać kwiaty właśnie tam. Natomiast dopóki takiego pomnika nie ma, miejsce przed Pałacem Prezydenckim wiąże się najbardziej z katastrofą smoleńską. Jednak walka o pomnik to rzecz wtórna. Jeśli on powstanie będziemy mogli tam składać kwiaty i zapalać znicze ku pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. To rzecz naturalna. Obecnie składamy je w tym miejscu, które nam się kojarzy z tą tragedią.

 

Tego typu sytuacje mają zresztą miejsce nie tylko przed Pałacem Prezydenckim. 8 marca, podczas organizowanej przez środowiska feministyczne tzw. manify, jej uczestniczki składały kwiaty przed tablicą zawieszoną na gmachu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Chciały w ten sposób uczcić pamięć Pani wicepremier Izabeli Jarugi-Nowackiej, która była związana z tym środowiskiem. Na zawsze pozostanie już jego patronką. Takie sytuacje się powtarzają. Miejsca, które kojarzą się nam z tragicznie zmarłymi osobami, będą odwiedzane przez ludzi, którzy chcą uhonorować pamięć ofiar z 10 kwietnia 2010 roku. To będzie powracało, dopóki serca będą podpowiadały ludziom, że warto tak czynić.

 

Not. żar