Oprócz niego trenerami będą: Kayah, Andrzej Piaseczny i Ania Dąbrowska. Telewizja Polska na stronie programu tak uzasadnia skład ekipy: "Ten wybór nie jest dziełem przypadku. W końcu cała czwórka od lat dzieli i rządzi na polskiej scenie muzycznej". Jednocześnie autorzy tekstu są na tyle niekonsekwentni, by parę wersów niżej napisać: "Nergal, czyli Adam Darski jest chyba największym zaskoczeniem tego programu. Wokalista metalowego zespołu Behemoth dotychczas nie był utożsamiany z programami telewizyjnymi. Jego udział w „The Voice of Poland” można uznać za pewnego rodzaju debiut telewizyjny. Jak sam mówi „The Voice będzie dla niego przygodą”.


Każdy człowiek znający choć z grubsza realia rynku medialnego, zdaje sobie sprawę, że muzyk nie istniejący w telewizji nie może być uznany za takiego, który: "dzieli i rządzi na polskiej scenie muzycznej". Czym więc można wytłumaczyć decyzję TVP2? I co na to Rada Etyki Mediów?


Przewodniczący REM, Ryszard Bańkowicz, mówi specjalnie dla Fronda.pl:


"Otrzymywaliśmy już skargi w tej sprawie. Dyskutowaliśmy nad tym dość długo w Radzie Etyki Mediów. Zadaniem Rady jest ocenianie produktu medialnego czy nie narusza zasad etyki. Tu zaś mamy sytuację zatrudnienia osoby, z której pogladami wielu innych ludzi się nie zgadza. Ale czy zatrudnienie człowieka o poglądach, które jednym odpowiadają - widocznie tak, skoro ma swoich słuchaczy, odbiorców słuchających tego co on mówi, szukających programów, w których on występuje - to jest to przedmiot dyskusji?


Rozumiem, że przedmiotem troski jest Telewizja Publiczna jako telewizja o programie misyjnym, która ma spełniać określoną rolę wobec odbiorcy, bo za to płaci państwo i abonent.


Gdyby Adam Darski występował np. w TVN, to od prywatnego nadawcy nie oczekiwano by tych zobowiązań misyjnych, które powinny być spełniane przez nadawcę publicznego. Muszę na to powiedzieć, że nie ma innych zasad etyki mediów dla nadawców prywatnych i publicznych; te zasady dotyczą wszystkich w tym samym stopniu. Rada Etyki Mediów nie może wpływać na to kto kogo zatrudnia, może ocenić program. Jeżeli jakiś program naruszy zasady REM, to wtedy my możemy się zastanawiać czy powinniśmy interweniować.


Mnie też niepokoi, że ludzie, co do których nie chcę by byli publicznie słuchani, mogą spotykać się z publicznym odbiorem tam, gdzie mogłoby to owocować szkodliwymi emocjami. Też bym wolał żeby raczej mniej słuchani byli ci, którzy mówią to co mnie denerwuje lub niepokoi. To są zrozumiałe obawy, ale będące poza sferą działania REM. Widzę wiele złego w wielu różnych rzeczach, co nie znaczy, że mogę interweniować jako REM. Dobór ludzi do pracy w jakiejś instytucji jest poza sferą, w której Rada może intereniować. Rada ocenia produkt medialny. To nie jest pole do interwencji Rady by mówić kto ma kogo zatrudniać, np.: "źle pan robi, że zatrudnia tego czy innego człowieka". Są zagrożenia, podzielam niepokój, i z sympatią słucham słów ludzi, którzy kierują się jakimś przeświadczeniem, że powinni działać na rzecz dobra. Tylko, że przyjęcie Adama Darskiego do pracy - sprowadzając rzecz do stosunku prawa pracy - jest poza sferą oddziaływania, a nawet zainteresowania REM. Rada nie jest od tego, żeby mówić redakcjom kogo mają przyjmować do pracy. Tu, przyjmujac do pracy człowieka, z którego poglądami ktoś się nie zgadza, nie złamano zasady etyki mediów. My jesteśmy od tego czy media są etyczne, a nie od tego kto w nich pracuje. Można - przynajmniej teoretycznie - wyobrazić sobie, że ten człowiek, przyjęty do tej pracy, będzie się zajmował działalnością, która nie będzie budziła niepokojów, choć oczywiście nikt w to nie wierzy. Ja nie mogę jednak powiedzieć: "nie przyjmujcie go do pracy, bo on bedzie produkował nieetyczne programy." Jak będę miał taki nieetyczny produkt, to wtedy jako Rada możemy intereweniować, a nie - regulować politykę personalną jakiejkolwiek firmy."


Zatem nie da się w działaniach Rady Etyki Mediów zastosować starej, dobrej lekarskiej zasady: "lepej zapobiegać niż leczyć", bo - według Ryszarda Bańkowicza - nie można zapobiegać czemuś co jest jedynie hipotetyczne.


A gdzie - pytam - zdrowy rozsądek?


Paweł Krzemiński