Skoro truchło lisa można przybić do deski i obnosić je na marszu PiS-u, to wasz "kibic", "patriota" już niebawem zaatakuje prawdziwego Tomasza Lisa, rzeczywistą Monikę Olejnik, realnego dziennikarza "Wyborczej", działacza KOD-u – czytamy w artykule Jarosława Kurskiego. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" nie kryje oburzenia transparentem wywieszonym przez "kiboli" z Legii podczas ostatniego meczu z Piastem. Przypomnijmy, że chodzi o transparent, na którym napisano" "KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice - dla Was nie będzie gwizdów, będą szubienice".

Do sprawy odniósł się w "Chłodnym okiem" dziennikarz śledczy Cezary Gmyz. – Stadion rządzi się swoimi prawami, choć ten napis jest oczywiście nie do przyjęcia, bo zawiera groźby karalne – podkreślił gość Piotra Węża. Jak jednak tłumaczył, nie przypomina sobie, aby "Gazeta Wyborcza" drżała z oburzenia, kiedy na jednej z manifestacji Komitetu Obrony Demokracji rodzice dali swoim dzieciom plakat przedstawiający kaczkę z wymierzoną w nią dubeltówką. Przypomnijmy, że ilustracja opatrzona była napisem "Wolna Polska bez kaczora". – To wali na kilometr hipokryzją – ocenił Gmyz.

Dziennikarz odniósł się również do ustawy antyterrorystycznej, której poświęcone zostanie dzisiejsze posiedzenie rządu. – To akt prawny niezwykle potrzebny przed Światowymi Dniami Młodzieży i szczytem NATO. Mamy w tej kwestii bardzo duże zaniedbania poprzedniego rządu – mówił dziennikarz.

Cezary Gmyz podkreślił jednak, że wśród zapisów ustawy znajdują się takie, które ocenić należy jako kontrowersyjne. Wskazał tu regulację umożliwiającą inwigilację cudzoziemca przez 3 miesiące bez zgody sądu. – Zapis zakłada, że będą dwie kategorie ludzi: Polacy, których nie będzie można podsłuchiwać nawet jeśli wstąpią w szeregi Państwa Islamskiego, no i obywatele innego kraju, którzy mogą być Bogu ducha winni, a będzie ich można podsłuchiwać – mówił dziennikarz. Jego zdanie, przepisy te powinny zostać doprecyzowane. 

JJ/Telewizja Republika