Dlaczego Pan odszedł z PO? Zwykle polityce odchodzą w sytuacjach kryzysowych, a Pan po prostu ogłosił rezygnację.

Napisałem o tym w swoim uzasadnieniu odejścia. To już trwa półtora roku od kiedy rozważałem taką decyzję. Premier Donald Tusk prosił mnie bym nie odchodził. Obiecywał, że sytuacja w partii się poprawi, ale wcale lepiej nie było. W dalszym ciągu byłem wypychany i atakowany przez kolegów i koleżanki – głównie z regionu. Po prostu uznałem, że nie chcę już uczestniczyć w takich wewnętrznych przepychankach. Nie po to jestem w polityce. Po to jestem w polityce, żeby służyć i realizować konkretne pomysły i zadania na rzecz społeczeństwa, a nie żeby ujadać. Dlatego też podjąłem decyzję, że chyba lepiej będzie i lepiej się będę czuł jako poseł niezrzeszony, neutralny i popierający inicjatywy, które są rozsądne. Miałem tę decyzję ogłosić przed wakacjami, ale ze względu na wybory wewnątrzpartyjne nie chciałem zaogniać sytuacji – dlatego decyzja jest dopiero teraz.

Czyli kierowały Panem bardziej względy wewnątrzpartyjnych rozgrywek, niż światopoglądowe?

Te ataki, o których powiedziałem wynikały głównie z kwestii światopoglądowych. Jeżeli koleżanka partyjna mówi, że ja nie pasuje do PO mentalnie, ale raczej do PiS... Różne to były sytuacje, nie chcę ich tu przytaczać i powtarzać, ponieważ chcę zachować na ile to możliwe w tej sprawie dobre wspomnienia o kolegach i koleżanka z PO. Wielu z nich cenię i szanuję. Równocześnie jest dla mnie niedopuszczalne i nie do przyjęcia takie traktowanie jakie mnie spotykało. Każdy ma swój światopogląd i każdy zasługuje na szacunek a zwłaszcza w kwestii wyznawanych wartości. PO było ugrupowaniem różnorodnym i nie powinno być w nim miejsca na tego rodzaju brak tolerancji.

Widzimy jednak, że teraz chrześcijańscy, czy konserwatywni posłowie mają trudno w Platformie. Jest zauważalna jakaś taka tendencja.

Wydaje mi się, że jeżeli ktoś będzie ekspresyjnie, jednoznacznie i otwarcie w sprawach obyczajowych mówił o swoich konserwatywnych poglądach to nie będzie nigdy mile widziany. Nie tylko w PO, ale ogólniej w mainstreamowych mediach. Myślę też, że władze polityczne też zależą od tych dziennikarzy głównego nurtu i dlatego się tak zachowują i dystansują od dobrych wartości, ale ja nie muszę tego robić.

Z tego co pan powiedział mogę wywnioskować, że jednak do PiS się Pan nie wybiera?

Nie, nie przenoszę się tam. Uważam, że najlepiej będzie jeśli pozostanę niezrzeszonym, neutralnym posłem. Chciałbym unikać wszelkich niepotrzebnych konfliktów wewnątrzpartyjnych.

Chce Pan zostać w polityce również po najbliższych wyborach, czy rozważa Pan zakończenie tej przygody czy też służby?

Na dzień dzisiejszy nie myślę o zakończeniu działalności politycznej. Nie czuje jakoby moje zadania w polityce się skończyły. A w jakiej formule i w jakich wyborach będę uczestniczył to jeszcze jest kwestią namysłu. W odpowiednim czasie na pewno to ogłoszę.

Rozmawiał Tomasz Rowiński