Od czasu zapoczątkowania w 1979 roku, a następnie wpisania do konstytucji założeń polityki jednego dziecka, Chiny stały się najbardziej proaborcyjnym krajem na świecie – zauważa Grzegorz Górny.

„Małżeństwa mogły mieć tam tylko jedno dziecko. Państwo egzekwowało to prawo nawet przy pomocy siły. Oblicza się, że zamordowano tam 350 milionów dzieci, a grubo ponad 400 milionów kobiet zostało wysterylizowanych. Władze powołały specjalne urzędy, których zadaniem było tropienie nielegalnych ciąż i ich usuwanie. Funkcjonariusze potrafili odnaleźć kobiety będące nawet w dziewiątym miesiącu ciąży i poddać je przymusowej tzw. Aborcji” – tłumaczył na antenie Radia Maryja publicysta.

„To tłumaczy, dlaczego Chiny są jedynym krajem na świecie, w którym od lat kobiety popełniają samobójstwa częściej niż mężczyźni. Jeszcze niedawno statystyki mówiły, że życie odbiera tam sobie 500 kobiet dziennie. Kobiety są największymi ofiarami tzw. aborcji jeszcze z jednego powodu. Chińczycy preferują posiadanie synów, zatem bardzo często decydują się na tzw. aborcję tylko dlatego, że ma się urodzić dziewczynka. W efekcie rodzi się tam dziś o 20 proc. więcej chłopców niż dziewczynek” – diagnozował Górny.

„Urząd statystyczny w Pekinie podał do wiadomości, że w 2021 roku w Chinach urodziło się najmniej dzieci po II wojnie światowej. O ile jeszcze w 2016 roku na świat przyszło tam 16 milionów dzieci, o tyle w zeszłym już tylko ponad 10 milionów. Demografowie uważają, że od przyszłego roku Chiny zaczną wymierać, czyli będzie tam więcej zgonów niż urodzin. Wszystko to jest winą „polityki jednego dziecka”, z której jeszcze niedawno Chiny były bardzo dumne” – podkreślał Grzegorz Górny.

„Ponad jedna trzecia ludności ma dziś przeszło 50 lat. To wszystko grozi zawaleniem się systemu świadczeń społecznych, a zwłaszcza systemu emerytalnego. Jeśli Chiny nie odwrócą bieżącego trendu, to przestaną się rozwijać, tak jak to teraz robią i spadną w stały regres gospodarczy. Już kilka lat temu chińscy ekonomiści zaczęli alarmować, że jedynym sposobem na uniknięcie kryzysu jest porzucenie „polityki jednego dziecka” - skonkludował twórca kwartalnika „Fronda”.

 

ren/radiomaryja.pl