Marta Brzezińska: Litewska prasa pisze, że planowana na 17 marca akcja protestacyjna Polaków przeciwko ustawie o oświacie jest próbą powtórnego upokorzenia Litwinów. Litwini odwołują się do wydarzeń z 1938 roku. Czy rzeczywiście mają podstawy do zestawiania jutrzejszego protestu z tamtymi wydarzeniami?


Artur Górski: Przede wszystkim Polacy z Wileńszczyzny zgodnie z prawem litewskim mogą upominać się o swoje prawa jako obywatele Litwy i jako mniejszość mieszkająca na Litwie. Wszelkie próby historycznych analogii podejmowanych przez Litwinów są całkowicie nieuzasadnione i nieuprawnione, mogą jedynie prowadzić do podburzania litewskiej opinii publicznej. Ale też bardzo wyraźnie pokazują, że Litwini wciąż żyją kompleksem „polskiego Wilna”. Uważam, że powinni przestać rozgrzebywać swoje stare rany, bo są nowe realne problemy, które trzeba wspólnie rozwiązywać. Tym realnym problemem we wzajemnych relacjach jest dyskryminacja polskiej mniejszości, wciąż pogarszająca się prawna sytuacja Polaków żyjących od pokoleń na Wileńszczyźnie.


W jaki sposób można to zrobić i co się może wydarzyć, jeśli jednak to się nie uda?


Nie wyślemy do Wilna gen. Żeligowskiego. Trzeba rozmawiać, ale z rzeczywistą wolą uregulowania kwestii spornych, której to woli po stronie litewskiej nie widać. Jeżeli nie zrobimy tego w relacjach bilateralnych, to jestem przekonany, że Polacy w końcu stracą cierpliwość i będą chcieli, by instytucje UE, które dbają o przestrzeganie prawa mniejszości, zadbały o to, by Litwa zaczęła przestrzegać europejskie standardy. Dziś Litwa tego nie robi, dziś w polityce względem mniejszości Litwie przypomina Białoruś, a nie normalny, europejski, cywilizowany kraj. Pragnę tylko przypomnieć, że niedawno został zakwestionowany w Strasburgu przygotowany przez Litwę raport z implementacji do prawa litewskiego i przestrzegania w tym kraju postanowień Konwencji Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych. To bardzo wyraźny sygnał, że UE dostrzega te niedobre rzeczy, jakie dzieją się na Litwie.


Jakie mogą być następne kroki podjęte przez UE?


Musimy mieć świadomość, że Unia Europejska ma poważniejsze problemy, niż problem polskiej mniejszości na Litwie. Dlatego bez głośnych skarg, bez nagłaśnianych społecznych protestów ze strony obywateli litewskich polskiego pochodzenia, ale i silnych impulsów ze strony państwa polskiego, które powinno zdecydowanie zabiegać o swoją mniejszość na arenie międzynarodowej, Unia Europejska nie podejmie żadnych działań w obronie Polaków z Wileńszczyzny. Ważne, aby skłonić Wysokiego Komisarza OBWE do spraw mniejszości, by stale monitorował sytuację polskiej mniejszości. Jego rekomendacje są bardzo ważne, a rekomendacje negatywne stają się niezwykle kłopotliwe dla Litwinów, którym zależy na dobrym wizerunku w Europie. Sprawa jest oczywiście delikatna, ale jeśli mamy być skuteczni, to musimy wskazywać na konkretne przykłady łamania przez Litwę praw mniejszości, pokazywać konkretnych ludzi, którzy spotkali się z szykanami za używanie języka ojczystego. Jest jeszcze drugi aspekt tej sprawy, wewnętrzno-litewski.


Mianowicie?


Nie bez kozery, przedstawiciele polskiej mniejszości zawiązali komitet społeczny, obywatelski. To nie są działania partii Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, ponieważ bardzo zależy im na tym, by ich protest nie został upolityczniony, nie został odebrany jako element walki wyborczej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi na Litwie. Oni doskonale rozumieją, że to nie jest czas sprzyjający rozwiązywaniu niektórych problemów. Jak przed każdymi wyborami narasta w tej chwili atmosfera emocji, oskarżeń i denuncjacji o charakterze narodowościowym, które zdobywają poklask na Litwie. Co nie zmienia faktu, że o swoje prawa muszą walczyć już teraz. Jeżeli teraz zaprzestaliby tej walki, to potem będzie za późno. Już może być za późno, bo ustawa o oświacie już funkcjonuje i niebawem będziemy zbierać jej gorzkie owoce. My, polscy posłowie, rzecz jasna obecne protesty mocno popieramy, przede wszystkim moralnie, natomiast polski rząd musi się bardzo wyraźnie zastanowić nad formami tego poparcia, aby nie dać się wciągnąć w pewną rozgrywkę polityczną, która toczy się między partiami litewskimi. Działanie ze strony Polski musi być zdecydowane, ale musi być też mądre, może niekonwencjonalne. Nie ma wątpliwości, że trzeba wyciągnąć wnioski z dotychczasowych niepowodzeń negocjacji bilateralnych.


Rozmawiała Marta Brzezińska