Proletariusze wszystkich krajów łączcie się” to głosiło hasło socjalistów i komunistów zawarte w Manifeście komunistycznym Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Jak możemy zauważyć nie uległo ono dezaktualizacji nawet do dzisiaj i jego przykłady widoczne są gołym okiem na sesjach Parlamentu Europejskiego, gdzie – co szczególnie szokujące – były omawiane w poniedziałek SB-eckie emerytury w Polsce, a konkretnie radzono i zastanawiano się jak je z powrotem podwyższyć do stanu poprzedniego.

A to wszystko pod płaszczykiem walki o praworządność w Polsce oraz zapobieganie dyskryminacji osób LGBT w naszym kraju.

W Parlamencie Europejskim odbywa się właśnie rozpoczęte w poniedziałek kolejne grillowanie Polski pod płaszczykiem rzekomej troski o praworządność w naszym kraju. Prawa rodziny przedstawia się jako „wprowadzanie stref wolnych od LGBT”. Na dowód tego pokazywane są fałszywe i niezgodnie z prawem tablice, zawieszone tylko na chwilę dla potrzeb utrwalenia na zdjęciach prowokacji i ze złamaniem prawa przez niejakiego Barta Staszewskiego.

Były minister sprawiedliwości socjalistycznego rządu Hiszpanii, Juan Fernando López Aguilar jakiś czas temu na forum PE pytał wprost:

- Co jeszcze może zrobić unijny parlament, czego jeszcze można od niego oczekiwać? Bo my zrobiliśmy w obecnej sytuacji zrobiliśmy wszystko, co było możliwe.

Po kilku miesiącach w raporcie Aguilara możemy przeczytać:

- Parlament Europejski wzywa polskie władze, aby wdrożyły odpowiednie orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz aby w tym kontekście zajęły się sytuacją małżonków i rodziców tej samej płci w celu zapewnienia im do niedyskryminacji pod względem prawnym i faktycznym.

Tak … tak pan Hiszpan powiedział „rodziców tej samej płci”. No to w takiej sytuacji aż się ciśnie stare powiedzenie, że można mieć coś z Hiszpana – spadł z byka.

W odniesieniu do występów unijnych lewicowych autorytetów europoseł PiS Patryk Jaki powiedział:

- Dziękuję, że w końcu otrzymaliśmy definicję praworządności. W państwa interpretacji praworządność w Polsce jest naruszona przez:

1. przyjęcie ustawy antyterrorystycznej, mimo że wiecie, że są podobne ustawy w innych państwach członkowskich

2. nominacja sędziów w ten sam sposób jak w Hiszpanii

3. Debata na temat aborcji, nawet nie zatwierdzenie żadnego aktu prawnego, ale sama debata, to jest naruszenie praworządności. Przyjęcie środków w prawie cywilnym celem obrony dobrego imienia Polski, to jest fundamentalne prawo każdego kraju, każdego obywatela.

4. (…) I na koniec przyjęcie regionalnych przepisów prorodzinnych. Tak to prawda. W państwa interpretacji obrona rodzin jest naruszeniem praworządności.

Do stref wolnych od LGBT oraz praworządności w Polsce odniosła się sama wiceprzewodnicząca Vera Jurova, która powiedziała, że jak do tej pory żadne represje dotyczące osób LGBT nie miały miejsca, a więc ona i KE nie mają podstaw do żadnych działań. Tłumaczyła się w ten sposób na zarzuty wysnute przez Sylwię Spurek. Sięgnęła przy tym granic absurdu twierdząc i przewidując takich represji w przyszłości. Stwierdziła też, że na przyszłość prewencyjnie już teraz Polskę należy za to ukarać.

Jurova powiedziała:

- Komisja do tej pory nie otrzymała jeszcze żadnej konkretnej skargi dotyczącej pogwałcenia praw osoby w świetle takich oświadczeń, ale na razie komisja pilnie analizuje sytuację

Jurova podkreśliła też, że jej kompetencje są niewystarczające do tego, żeby ukarać Polskę zgodnie z tym, jak nasz kraj na to zasługuje, ale najprawdopodobniej ma nadzieję, że takie kompetencje otrzyma, kiedy taka skarga by się pojawiła.

Jurova stwierdza:

- Proszę mi wierzyć, ja chcę wygrać te sprawy

I co szczególnie zadziwiające, w całym tym kontekście pojawia się sprawa SB-eckich emerytur. Na forum Parlamentu europoseł Marek Balt na forum PE powiedział:

- W 2016 roku 40 tys. służb mundurowych, którzy pracowali dla dobra Polski z dnia na dzień zostało pozbawionych swoich emerytur. Okres ich służby do roku '89 został uznany za niebyły, a po '89 zredukowany. Ci ludzie od wielu lat usiłują dochodzić swoich praw, ale ich prawo do sądu jest ograniczane. To głównie osoby starsze, często schorowane, skupione na przeżyciu z dnia na dzień na poziomie urągającym ludzkiej godności.

Tu zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Oto bowiem dzisiaj, tj. w środę 16 września 2020, na dzień przed pamiętną datą 17-września, kiedy sowiecka komunistyczna Rosja dobiła nożem w plecy Polskę w 1939 roku, odbywa się w Sądzie Najwyższym w Warszawie rozprawa w sprawie dezubekizacji, a na czele składu sędziowskiego zasiada sędzia Józef Iwulski, o którym tak pisze portal TVP Info:

- były żołnierz Wojskowej Służby Wewnętrznej, skazujący w stanie wojennym działaczy opozycji

Tak komentuje tą sytuację poseł Solidarnej Polski i wiceminister Janusz Kowalski w rozmowie z portalem TVP Info:

- Sam fakt, że taka osoba zasiada w Sądzie Najwyższym, jest przykładem patologii wymiaru sprawiedliwości wolnej Polski. Pamiętamy, że w latach 70. jako oficer WSW działał w służbach wywiadu pracujących na rzecz Sowietów. Fotografował się wtedy w sowieckim mundurze

Dodaje też:

- Sądy to miejsce dla nich, a nie komunistycznych kolaborantów służących bezpiece

Dla przypomnienia, czego dotyczy ustawa dezubekizacyjna portal TVP Info pisze:

- Przypomnijmy, że zgodnie z tzw. ustawą dezubekizacyjną, czyli nowelizacją przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji i innych służb, która zaczęła obowiązywać w październiku 2017 r., emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS: emerytura – 2,1 tys. zł (brutto), renta – 1,5 tys. zł, renta rodzinna – 1,7 tys. zł.

Oraz:

- Na mocy tych przepisów obniżono emerytury i renty za okres „służby na rzecz totalitarnego państwa" od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. (w połowie 1990 r. powstał UOP), a także po 1990 r. jeśli osoba zaczynała służbę przed tą datą. W konsekwencji obniżono renty i emerytury prawie 39 tys. byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL.

I co w tym wszystkim jeszcze bardziej szokujące Jurova broni tego właśnie Sądu Najwyższego. Przyznacie, że Monty Python lepiej by tego chyba nie wymyślił. Prawda?

Jan Ptasznik