Działacze Ruchu wręczali 8. marca kobietom prezerwatywy. „To ważny feministycznie gest, który podkreśla podmiotowość kobiety, mówi o tym, że ona dba o swoje bezpieczeństwo, i nie tylko swoje. To dobry pomysł, ale niekoniecznie 8. marca"- mówiła w Polskim Radiu Grodzka, która dodała, że życzenia złożył jej Leszek Miller: „Kiedy mnie zobaczył obok dziennikarzy, natychmiast przyleciał składać mi życzenia” - mówi najsłynniejszy transseksualista polskiego Sejmu. Innego zdania jest Katarzyna Bratkowska z Porozumienia Kobiet 8 Marca (to ta co przebrała się za biskupa kilka dni temu), która powiedziała: „nie interesują mnie ci panowie, którzy raz do roku się uganiają za nami z życzeniami. Nie jestem fanką tych kwiatków, dziwacznie się z tym czuję. Ja na barykadę, a tu do mnie ktoś z kwiatkiem? Czuję się upupiona". „My mamy to szczęście w Prawie i Sprawiedliwości, że nas panowie szanują przez cały rok, więc nie musimy 8. marca domagać się, aby zostać szczególnie obdarowane” - podsumowała zaś Beata Szydło z PiS, która również brala udział w audycji w Polskim Radiu.


Dziś pani Bratkowska ze swoimi danymi na temat finansowania Kościoła przez państwo, które pochodzą z tęczowego sufitu, pokaże się na barykadach. Proponuję więc Warszawiakom by przyszli z kwiatkami i wręczyli jej naszej kochanej feministce. Może nie będzie czuła się „upupiona” jak poczuje męski szacunek. Z pewnością zadowolona będzie pani Grodzka. Dać jej kwiatka i pocałować w rączkę ( no właśnie, czy jest ona całowana w rękę przez posłów?) to prawdziwa przyjemność. Nawet dla Leszka Millera, który jest uważany przez naiwniaków za gwarancję bardziej „kościółkowej” lewicy.

 

Łukasz Adamski