Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Panie Pośle, ponieważ zasiada Pan w Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, chciałam pomówić o sprawie, o której od wczoraj informują media. Rodzinie z Nysy, która przyjechała niedawno z Niemiec, odebrano dwoje malutkich dzieci. Rodzina żyje w spartańskich warunkach, mieszka w samochodzie osobowym, a jedynym powodem interwencji była jej bieda i podejrzenie, że dzieci są zaniedbane. Rodzice, według informacji w mediach, nie nadużywają alkoholu. Sprawą zajmie się sąd rodzinny. Jednym ze sztandarowych planów rządu PiS było ukrócenie procederu odbierania dzieci rodzicom jedynie z powodu biedy.

 Poseł Grzegorz Matusiak, PiS: Jeśli chodzi o parlamentaryzm, to legislacja nie jest łatwą sztuką. Zdarza się przyjąć ustawę szybko, a czasami konsultacje trwają długo i przypuszczam, że również to jest wynikiem opóźnień w tego rodzaju sprawach. Mam jednak nadzieję, że sytuacja wyjaśni się pozytywnie, ponieważ nasze władze są zdeterminowane. Szczególnie resort ministra Ziobry z pewnością wkrótce tę sytuację wyhaśni. Dobrze przecież pamiętamy, co było niedawno w Niemczech, sprawę dotyczącą również odebrania dziecka i jak błyskawicznie i sprawnie zareagowało wtedy Ministerstwo Sprawiedliwości.

Czy rodzina z Nysy nie powinna otrzymać pomocy z programu Rodzina 500 Plus i- ze względu na wyjątkowo trudne warunki bytowe- otrzymać z tego programu nawet 1000 zł, na dwoje dzieci? Rodzina jest dla PiS świętością i od dawna mówi się, że dzięki temu wsparciu finansowemu od rządu wiele rodzin wychodzi z biedy, przestaje np. korzystać z tzw. „chwilówek”, by wyposażyć dzieci do szkoły, jest też wiele przypadków, gdy rodziny spłacają zakupy „na zeszyt” w sklepach w mniejszych miejscowościach

Na ten temat powinno wypowiedzieć się Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Myślę, że tak. Przecież między innymi program Rodzina 500 Plus pomaga wielu polskim rodzinom wyjść z biedy. Dzieci mogą wyjechać na wakacje, mają też pieniądze na wyprawkę szkolną, podręczniki, zajęcia pozalekcyjne. W każdej uczciwej rodzinie tego rodzaju problemy są z pewnością rozwiązywane dzięki tej pomocy od państwa. Przypuszczam, że jeśli chodzi o ten konkretny przypadek, to prędzej czy później wypowie się na ten temat Ministerstwo Pracy.

Czy komisja sejmowa, do której Pan przynależy, również pochyla się nad takimi sprawami i pracuje nad projektami, które mogą rozwiązać ten problem?

W tym kierunku pracuje przede wszystkim Ministerstwo Sprawiedliwości, w szczególności minister Michał Wójcik, który odgrywa tu znaczącą rolę, ale przede wszystkim poświęca wiele czasu na tego rodzaju sprawy. Mam nadzieję, że do końca roku takie sytuacje, jak ta, której doświadczyła rodzina z Nysy, nie będą już miały miejsca, wszystko zostanie ujęte prawnie i nie będzie możliwości odbierania dzieci rodzicom z powodu biedy. Przecież nie ma nic gorszego. Bieda, której doświadcza rodzina nie bierze się przecież znikąd, a często z sytuacji, które obywatelom stworzyło państwo.

Czy fakt, że mimo iż Prawo i Sprawiedliwość rządzi już dziesięć miesięcy, a mimo to nadal zdarzają się przypadki, może być po prostu jakąś smutną pozostałością po rządach PO-PSL, czymś, czego jeszcze nie udało się naprawić? Wielu Polaków rozbijanie rodzin z powodu biedy kojarzy właśnie z poprzednim rządem

Największym problemem, powtórzę, jest tu legislacja. Są sprawy, w których Parlament może szybko się „dogadać” i błyskawicznie rozwiązać pewne problemy, ale są również takie, gdzie potrzeba znacznie więcej pracy. A w tej sprawie powinien zabrać głos przede wszystkim Rzecznik Praw Dziecka. Jest przecież w tym właśnie celu powołany. Podejrzewam, że dla niego tego rodzaju przypadki są codziennością. I trudno mi wypowiadać się w jego imieniu, ale ciężko jest ocenić takie tematy, jeżeli nie pracuje się profesjonalnie akurat nad tym kierunkiem życia społecznego. Mam nadzieję, że cała sytuacja zakończy się pozytywnie i nigdy się nie powtórzy. Oby, choć w naszym kraju trudno jest przewidzieć pewne sytuacje.