Portal fronda.pl: W sklepach Biedronka sprzedawane są książeczki dla dzieci pod tytułem „Mały słownik ważnych pojęć”. Publikacja ta wpisuje się w indoktrynację najmłodszych i promocję homoseksualizmu. Jakie zagrożenie stanowią tego typu materiały?

Grzegorz Strzemecki: Zagrożenie jest opisane przez ideologów genderqueer. Jak pisała Judith Butler, celem tej ideologii jest zaburzenie poczucia płci i seksualności. Polski czołowy ideolog i teoretyk genderqueer, Jacek Kochanowski sformułował tezę, że zasadniczym celem „teorii” queer jest zaburzenie, czyli destabilizacja kategorii płci i seksualności. Sprowadza się to do tego, że można, po pierwsze – zaburzyć postrzeganie płci. Oznacza to, że stajemy się obojętni, że homoseksualizm uważamy za standard, a nie jakąś formę zaburzenia psychicznego. Oczywiście słyszymy z drugiej strony, że człowiek rodzi się homoseksualistą. Jednocześnie ci sami ideolodzy twierdzą, że ich celem jest destabilizacja płci. Pytam wobec tego, skąd ta destabilizacja ma nastąpić, skoro podobno rodzimy się z poczuciem płci?

Twierdzenie, że człowiek rodzi się z homoseksualizmem, jest jedynie na użytek propagandowy. Natomiast kiedy czytamy programowe teksty ideologów wychodzi już coś innego. Przykładem jest choćby Jacek Kochanowski, który pisze, że nie istnieje nic takiego jak stabilna płeć i stabilna seksualność. Według niego, są to rzeczy, które mogą się swobodnie zmieniać. Z kolei prof. Krzemiński, ideolog genderqueer pisze, że celem jest społeczeństwo, w którym w ciągu życia może nastąpić swobodna zmiana płci. Komunikat jest zależny od kontekstu – dla wewnętrznej ideologii jest inny, dla szerokiej publiczności inny.

Na Paradzie Równości widzieliśmy wielki sztandar „born this way”, czyli „taki się urodziłem”, który właśnie ma mówić o tym, że jestem homoseksualistą, bo się taki urodziłem – to jest przekaz na użytek zewnętrzny, a na użytek wewnętrzny panuje przekaz, że seksualność możemy zmieniać dowolnie w całym życiu.

Działalność Biedronki wpisuje się w taką ideologię i dlatego całkowicie słuszna jest decyzja, by takie działanie bojkotować.

Podobnie program w TVN, w którym występują „Drag Queen”, czyli transseksualiści, który ma nas z tym zjawiskiem oswajać, byśmy przyjęli w końcu, że to jest normalne.

Ponadto pozbawienie charakteru zaburzenia jest także programem politycznym.

Wykreślenie homoseksualizmu z listy zaburzeń było pod naciskiem politycznym. Nie było żadnej merytorycznej, swobodnej, naukowej debaty.

Jesteśmy świadkami tego, że organy polityczne, takie jak ONZ i UE wytyczają cele, żeby wykreślać kolejne zaburzenia seksualne z medycznego rejestru zaburzeń.

„Strategię destabilizacji płci” można nazwać jako działanie przestępcze, ponieważ działanie mające na celu wywołanie u kogoś zaburzenia psychicznego jest w świetle kodeksu karnego przestępstwem. Natomiast, jeżeli wykreślimy je z rejestru zaburzeń, wówczas mamy alibi, że takie działanie przestępstwem już nie jest. Mówiąc obrazowo - jeżeli wykreślimy z rejestru jakąś chorobę zakaźną, możemy wstrzyknąć komuś zarazki tej choroby i powiedzieć, że nic nie zrobiliśmy, ponieważ ta choroba nie jest na liście.

Jak chronić najmłodszych przed strategią destabilizacji płci?

Przede wszystkim nie dopuścić do tego, żeby takie wątki pojawiły się w szkolnictwie. Najlepszą metodą są wybory parlamentarne – mamy nie wybierać ludzi, którzy takie zaburzenia promują. Minister Kluzik Rostowska w lipcu zapowiedziała zmiany w programie Wychowania do Życia w Rodzinie, a zaraz po tej wypowiedzi spotkała się z przedstawicielami środowiska LGBTQ. Rozmawiała z nimi na temat „polityki antydyskryminacyjnej” w edukacji. Tak naprawdę pod tym szyldem kryje się właśnie zaburzanie poczucia płci i seksualności.

Polecam także swoją prezentację, którą przedstawiałem w Klubie Ronina na ten temat. Jest to konkretny wykład dla tych, którzy nie dowierzają temu, co ja teraz mówię. Starałem się go dobrze udokumentować, także można znaleźć fotokopie dokumentów i rzetelne źródła.

Czy „Mały słownik ważnych pojęć” wpisuje się w taką strategię?

Dokładnie, jest to jedno z narzędzi. W Stanach Zjednoczonych właśnie tak się zaczęło – od książeczek dla dzieci. Amerykanie przegrali tę batalię. Nie zdawali sobie sprawy jaką operację na ich umysłach przeprowadzono. Jest to pranie mózgów, które sprawiło, że nawet nie potrafią tego nazwać. Możemy to nazwać od Jacka Kochanowskiego – właśnie strategią destabilizacji płci. Strategia została przeprowadzona w Stanach i na Zachodzie.

Albo Polacy dadzą ją na sobie przeprowadzić, albo nie. Miejmy nadzieję, że nie.

Rozmawiała Karolina Zaremba