Uchodźcy zmierzający do granic Europy to dla Starego Kontynentu pożar. Jego łuna oświetla już Polskę. Ewa Kopacz mówiła jak dotąd, że Warszawa przyjmie dwa tysiące uchodźców. Jednak wczoraj z Brukseli wyciekły wiarygodne informacje, według których nad Wisłę ma trafić aż pięć razy więcej, bo ponad 10 tysięcy ludzi!

Jak z tym pożarem, przed którym premier Ewa Kopacz nie na najmniejszego chyba zamiaru nas bronić, poradzi sobie Polska? Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w ogóle nie jest przygotowana na przyjęcie dziesiątek tysięcy uchodźców. Szef ABW gen. Dariusz Łukacz w rozmowie z „Rzeczpospolitą” powiedział, że w ubiegłym roku Polska „zatrzymała kilka osób pod zarzutem organizowania wsparcia logistycznego dla terrorystów”. Oto, z czym może sobie poradzić ABW: kilku pomocników terrorystów. Tymczasem do Polski zmierza dziesięciotysięczna fala, złożona w przeważającej mierze z młodych muzułmańskich mężczyzn. Wśród nich już teraz może być wielu zorganizowanych terrorystów. Dokładając frustrację, jakiej przybysze doświadczą niewątpliwie w tylko teoretycznie istniejącym państwie polskim, która popchnie niejednego w objęcia islamskiego fundamentalizmu, staje się jasne, że przed jakim wyzwaniem stajemy.

Tymczasem już nawet lewicowe media zachodnie przyznają, że napływ imigrantów przybrał rozmiary prawdziwego kataklizmu. Idąca w niemieckiej awangardzie „postępu” „Süddeutsche Zeitung” skrytykowała premiera Węgier Wiktora Orbana, który w bardzo wyrazistych słowach przestrzegał Europę przez katastrofą zagłady w islamskiej powodzi. Choć „SZ” uznała wypowiedź Orbana za skandaliczną, to napisała, że węgierski premier „rozdmuchuje ogień”, w ten sposób jasno przyznając: Europa płonie.

Już wkrótce do telefonów na policję i straży miejskiej o zagłuszaniu nocnego spokoju przez młodzież odpalającą na festynach petardy mogą dojść te o wybuchach bomb. Zaplecze logistyczne ABW nie będzie w stanie zapanować nad tysiącami przybyszów. Polsce grozi pożar, a we władzach nie widać nikogo, kto byłby w stanie go ugasić. 

Tadeusz Grzesik