Wlademar Łysiak popełnił tekst – kolejny już w tym tygodniku – na temat Ukrainy. I uważa, że obecnie w polskiej przestrzeni publicznej dominuje przekłamany obraz dzisiejszej Ukrainy, czyli jest gloryfikacja a nie ma prawdziwego przekazu. A jak widzi owy prawdziwy, nie – przekłamany obraz Ukrainy pan Łysiak. Oto garść cytatów, które pokazują wg Łysiaka "propagandę pro-majdanowską", czyli spisek amerykańsko-żydowski:

• Rosnąca liczba zachodnich służb specjalnych (także zaoceanicznych, m.in. służby kanadyjskie), i co za tym idzie tamtejszych mediów, potwierdza — wbrew mitologii lansowanej przez dzisiejszy Kijów — że majdańska ,,noc snajperów” (prawie 100 zastrzelonych) nie była robotą ludzi Janukowycza, tylko „banderowców”

• Nie jest prawdą, że „rewolucyjny Majdan „był spontanicznym buntem ludu. Nakręcili go agenci USA, bo Obama, którego Putin ograł w Syrii jak przedszkolaka, chciał się zemścić. Szefowa amerykańskiej grupy operacyjnej, Victoria Nuland (Nudelman), wydała 5 mld doi. na stworzenie w Kijowie „pieklą, które ugodzi Putina”, i złożyła na ten temat raport (dane Departamentu Stanu), podkreślając m. in. udział batalionu przebierańców z IDF (siły zbrojne Izraela)jako „demonstrantów" walczących przeciw siłom porządkowym Janukowycza.

• Nie jest prawdą, że zastąpienie Janukowycza „rewolucjonistami” (Jaceniukiem i Poroszenką) było zastąpieniem układu oligarchicznego systemem demokratycznym. Andrzej Talaga: „Rewolucja obaliła stary reżim, lecz zastąpiła go równie kleptokratycznym układem (...) Bez zniwelowania tej destrukcyjnej siły Ukraina nie będzie demokratycznym państwem prawa, ale nadal dzikimi polami" (2014).

• Gloryfikowani przez Salon „bohaterowie" donieckich walk z „separatystami" to ochotnicze formacje „Azow”, „Ajdar” i podobne, których członkowie noszą na hełmach swastyki (jak pokazała niemiecka telewizja ZDF), a na mundurach naszywki będące kopiami klamer hitlerowskich pasów, i o Putinie mówią: ,,Ten parszywy Żyd udający Ruskiego!”.

• Zupełną hucpą (mówi się o takich: „wystrugana z banana”) jest teza większości naszych mediów, że Putin zaatakuje Polskę jak tylko połknie całą Ukrainę. Społeczeństwo jest w ów głupi sposób straszone, by oklaskiwało prokijowskie prysiudy władz. Tymczasem marzenie Putina (i to trudne do realizacji, przynoszące mu duże kłopoty gospodarcze i polityczne) stanowi jedynie wasalizacja rosyjskojęzycznego Doniecka, plus korytarz do Krymu. Moskwa nie wysuwa wobec Polski żadnych roszczeń terytorialnych, zaś Ukraińcy nawet w swych periodykach tłoczonych na terenie Polski żądają od nas „zwrotu” Przemyśla i 13 powiatów!

• Z międzynarodowych rozmów tyczących Ukrainy Polskę bezwzględnie wyciepa – no nie tylko dlatego, że lokaja nie zaprasza się do stołu, ale i dlatego, że sami Ukraińcy mają nas gdzieś (trudno szanować poplecznika, który usłużnie wycisza wołyńskie ludobójstwo). Kijów wręcz plunął nam w twarz, publikując niedawno listę sprzyjających mu państw, gdzie mieniąca siebie „głównym adwokatem Ukrainy " Polska nie znalazła się nawet w pierwszej dziesiątce!

• Salon przemilcza też okrucieństwo armii ukraińskiej walczącej z „separatystami”. Antoni Mak: „Oddziały ukraińskie z premedytacją ostrzeliwują rakietami dzielnice mieszkalne, powodując ciężkie straty ludności cywilnej, i używają cywilnych mieszkańców jako żywych tarcz” (2015)."

To tylko fragment ale jakże jednoznacznie pokazujący, że Waldemar Łysiak łyka jak gąbka wodę wszelkie brednie prorosyjskiej propagandy. A wystarczy realistycznie spojrzeć na to, co dzieje się obecnie na Ukrainie. I tak np.: w ostatnich wyborach partie pro-banderowskie poniosły sromotną klęskę, dlatego imputując nam treści, że odradza się nacjonalizm banderowski na Ukrainie, to po prostu kłamstwo. Dalej: ostatnie wiece prorosyjskie na Krymie pokazały, że terroryści Putina jak najbardziej chcą iść na …Polskę. Okrzyki: "Dziś Ukraina, jutro Polska i Finlandia” potwierdzają jedynie jaka atmosfera panuje w obozie pro-putinowskim. Nie mówiąc już o słowach Żyrinowskiego i innych propagatorów nowego, probolszewickiego ładu światowego.

Agnieszka Romaszewska na tekst Waldemara Łysiaka zareagowała w następujący sposób: „To albo kompletny szajbus albo niestety znacznie gorzej. Nie ma zgody na szerzenie takiego totalnego, pokręconego łgarstwa i okraszanie go kilkoma kropelkami prawdy – jako manifestacji wolności słowa.

Facet, w dodatku ciszący się pewnym powodzeniem jako pisarz, mający znane nazwisko, naprawdę przekracza wszelkie granice dopuszczalne etycznie i w dodatku obraża normalny intelekt: z tymi jakimiś izraelskimi czy amerykańskimi bojówkami, które za amerykańskie pieniądze itd… Generuje szum, dezorientację części ludzi i służy wprost złej sprawie.

Jest pomocnikiem imperialistów i wojennych napastników. Brrr… Tylko w kremlowskich telewizjach widziałam jeszcze podobne pokłady jadu i nienawiści .”

Te kilka zdań Romaszewskiej  wystarczą za odpowiedź na proputinowski bełkot autora tygodnika „Do Rzeczy”, który ukazał się jako propagandzista Putina.

Tadeusz Grzesik