Dziś na zaproszenie Krajowej Izby Gospodarczej przybywa do Polski premier Węgier Wiktor Orban. W agendzie wizyty zaplanowane jest spotkanie z Ewą Kopacz. Polskę i Węgry łącza bowiem szczególne więzy wielowiekowej przyjaźni sprawdzonej w przeszłości wieloma dowodami wzajemnej solidarności. Tylko w XX-wieku wyrazem tej relacji była choćby postawa oddziałów węgierskich podczas Powstania Warszawskiego, które uratowały wielu mieszkańców oblężonej Warszawy oraz żołnierzy Armii Krajowej przed okrucieństwem RONA (brygada Bronisława Kamińskiego). Zupełnie spektakularny wydaje sie gest odmowy oddziałów węgierskich wchodzących w skład wojska niemieckiego, strzelania do żołnierzy tzw. Grupy Partyzanckiej “Kampinos”, którzy zostali otoczeni pod Jaktorowem. Wtedy to Węgrzy stanowczo odmówili wydania Niemcom na pewną śmierć przez rozstrzelanie, polskich partyzantów, którzy zostali zamknięci przez nich “w kotle”. Pod węgierskimi skrzydłami znajdowali pomoc i ratunek. Węgrzy nie wydali Niemcom ani jednego partyzanta znajdując dla nich schronienie i uwalniając w stosownej chwili.

Powszechnie znany jest również gest polskiej solidarności z losem Powstania Węgierskiego 1956 roku, krwawo stłumionego przez armię sowiecką. W tamtym czasie Polacy masowo oddawali krew i wysyłali transporty do Budapesztu dla tysięcy ofiar “bratniej pomocy” udzielonej węgierskiemu reżimowi przez Moskwę. Do dziś bracia Węgrzy pamiętają tę solidarność Polaków, podkreślając często, że dzięki tamtym transportom krwi ratującym życie rannych obrońców Budapesztu, dziś każdy Węgier nosi w sobie kropelkę polskiej krwi.

Dla tych szczególnych stosunków polsko-węgierskich dobrze stało się, że Ewa Kopacz przyjmuje dziś premiera prawdziwie bratniego narodu Wiktora Orbana. Jakże inna jest jednak polityka węgierskiego premiera, który jeszcze wczoraj podejmował w Budapeszcie Władimira Putina - rosyjskiego kata dla tysięcy ukraińskich ofiar jego militarnej agresji. Wiktor Orban, który jawnie rozbija solidarność europejską, stając się marionetką w rękach Moskwy, wręcz staje się ambasadorem rosyjskiej agresji na Ukrainie. Dziś Orban powinien usłyszeć z ust Pani Premier Ewy Kopacz, że dla Polaków jak i dla Węgrów to krwawiąca - od rosyjskiej agresji Ukraina, powinna być otoczona przez wolne narody Europy solidarnością i pomocą. Premier Polski musi powiedzieć jasno, że obecna polityka Wiktora Orbana - proputinowska i antyeuropejska oraz jawnie antyukraińska nie znajdzie nigdy uznania nad Wisłą. I nie będzie wspólnych toastów dopóki Węgry nie wrócą do europejskiej rodziny narodów, gdzie zawsze było i jest ich miejsce.

Tadeusz Grzesik