Liceum Ogólnokształcące Zespołu Szkół Katolickich im. Matki Bożej Miłosierdzia w Białymstoku zdecydowało relegować ze szkoły uczennicę drugiej klasy liceum, która uczestniczyła w wulgarnych manifestacjach tzw. „Strajku Kobiet”. Sprawa oburzyła „Gazetę Wyborczą”. Redaktorom z Czerskiej odpowiadają internauci.

Zdaje się, że w tej sprawie nic zaskakiwać nie powinno. Uczennica prywatnego liceum katolickiego została relegowana ze szkoły w związku z wykazywaniem postaw sprzecznych z przyjętymi i złamaniem zasad, które zaakceptowała ubiegając się o miejsce w tej szkole.

- „Nasza szkoła jest szkołą katolicką nie tylko z nazwy, ale i w swojej istocie. Jeśli któryś z uczniów przekracza granice uznawane powszechne za nieprzekraczalne, musi się liczyć z tym, że może zostać relegowany”

- wyjaśnia dyrektor liceum Honorata Kozłowska.

W rozmowie z portalem tvp.info.pl dyrektor szkoły podkreśla, że nie chodzi o „wyrzucenie” ze szkoły, a rozwiązanie umowy zawartej z rodzicami nastolatki. Rodzice przed przyjęciem jej do szkoły byli poinformowani o profilu liceum i o tym, że jest to szkoła katolicka. W podpisanej umowie zaakceptowali program nauczania, wychowania, statut i regulaminy.

- „W paragrafie 2 umowy jest wyraźnie zapisane, że wyrażają zgodę na katolicki charakter wychowania. To wszystko wybrzmiewa w umowie, szkoła katolicka nie może być szkołą niekatolicką”

- mówi Honorata Kozłowska.

- „Nierespektowanie umowy może skutkować jej wypowiedzeniem; to również przewidują zapisy umowy”

- dodaje.

Niektórych jednak to bardzo oburzyło. Sprawę opisali działacze Młodej Lewicy, do której należy relegowana uczennica.

- „Niecałe trzy tygodnie przed klasyfikacją osoba niepełnoletnia z orzeczeniem o niepełnosprawności i specjalnych potrzebach kształcenia musi znaleźć nową szkołę teraz i natychmiast

- czytamy na Facebooku.

Na wpis postanowił odpowiedzieć jeden z uczniów katolickiego liceum.

- „Chciałbym poruszyć ważną kwestię, o której autorzy postu zapomnieli napisać. Uczennica została wyrzucona ze szkoły niepublicznej, w której panują inne zasady niż w państwowej. Przed rozpoczęciem nauki w tym liceum należy podpisać deklarację, która konkretnie mówi o zasadach obowiązujących każdego ucznia. Jest to szkoła katolicka, w której oprócz nauki ważne jest wychowanie w katolickich wartościach. Nie chcę wchodzić w szczegóły sprawy, jednak uczennica swoją postawą zarówno w szkole jak i poza nią prezentowała zupełnie odwrotne wartości”

- napisał.

- „W takiej sytuacji chyba oczywiste jest to, że jeśli osoba złamała umowę, którą podpisała, ponosi tego konsekwencje. Wytaczacie tutaj różne akty prawne, jak to rzekomo zostały złamane prawa człowieka itp. Zapomnieliście jednak o najważniejszym – zdrowym rozsądku. Czego można się spodziewać idąc do szkoły katolickiej, gdzie kładziony jest nacisk na pewne wartości, a jednocześnie afiszować się swoimi skrajnie lewicowymi, antykatolickimi poglądami? Jeśli ktoś zakłóca rytm i zasady panujące w szkole, musi się liczyć z konsekwencjami”.

Zdrowym rozsądkiem nie wykazali się jednak redaktorzy „Gazety Wyborczej” i naczelny Onetu Bartosz, którym odpowiadają internauci.

kak/Facebook, Twitter, wPolityce.pl